Na przeprosiny wstawiam 8 rozdział opowiadania.
Weszłyśmy do środka. Było dopiero początek imprezy a było już dużo osób.
Rozejrzałam się po pomieszczenie. Mój wzrok przykuło pewne miejsce. Wzięłam Yunę za rękę i poszłam w tamta stronę. Przy barze, a raczej za barem stał nie kto inny jak Chunji. Na nasz widok uśmiechnął się.
- Ciesze się, że jesteście.
- Przecież sami nas zaprosiliście.
- Ale fajnie, że przyszłyście. Pewnie w pensjonacie byście się nudziły.- nie odpowiedziałam bo miał trochę racji.
- A w ogóle, czy mi też brak dwóch osób?
- Masz rację kogoś mi tu brak.- Yuna rozejrzała się i zatrzymała się na jakimś miejscu. Spojrzałam tam i zauważyłam nasze zguby idące w naszym kierunku.
- Już jesteście.- powiedział Ricky i uśmiechnął się.
- Tak. Ale za nudno tu.- odpowiedziałam siadając przy barze.- Daj mi coś do picia.- chłopak pokiwał głową i robił mi napój.
- Nudo ci bo nawet się nie bawisz pyzo.- po usłyszenia słowa pyza odwróciłam się do chłopaka. Patrzyłam na niego.
- To co twoim zdaniem powinnam zrobić?
- Nie wiem np. zatańczyć kimś- i tu wskazał palcem na siebie- albo z kilkoma osobami- i pokazał ręką całe pomieszczenie. Patrzyłam na niego jak na idiotę. On myśli, że ja będę tu tańczyć to się grubo myli. Przyszłam tu tylko dla Yuny.
- Nie mam ochoty.- odwróciłam się do chłopaka plecami i zaczęłam pic napój przygotowany przez barmana.
- Ale impreza jest od tego by się bawić.- podszedł do mnie i objął mnie ręką. Spojrzałam na niego i na jego rękę. Chyba nie zrozumiał moje aluzji bo ciągle miałam ciężar na ramieniu. Odrzuciłam jego rękę i wróciłam do picia napoju.
- Przyszłam tu bo nie chciałam zostawić Yuny na pastwę waszego losu.Także chciała się zabawić.
- Zabawić mówisz.- powiedział Ricky i po chwili złapał moją współlokatorkę za rękę i wyprowadził na parkiet. Ja miałam wielkie oczy z tego, do czego jest zdolny ten chłopak. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za nadgarstek. Podniosłam głowę i zobaczyła Jonghyun'a.
- Ty też idziesz.
- Nie. Nie lubię tańczyć.
- To zaraz polubisz.- i pociągnął mnie w tłum ludzi. Na początku opierałam się ale później jakoś tak samo mnie w to wciągnęło. Muszę jedno przyznać, Changjo jest świetnym tańcerzem. Zatańczyłam z nim i wróciłam do barmana. Ten człowiek potrafi wymęczyć człowieka nawet przy jednym tańcu.Wzrokiem poszukiwałam mojej koleżanki.
- Na co tak patrzysz?
- Szukam Yuny.
- Yuny? A twojej koleżanki?
- Tak.
- Widziałam jak Ricky ją gdzieś prowadził.
- A gdzie dokładnie?- spytałam patrząc się na barmana.
- Nie wiem ale mówili, że zaraz wracają.- miałam złe przeczucia. Nie znałyśmy dobrze tych chłopaków i tego miejsca więc może się wszystko zdarzyć. Nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę. Przekręciłam głowę w bok i zobaczyłam Yuna. W duchu się cieszyłam.
- Gdzie byłaś?
- W toalecie. Ricky mnie tam zaprowadził.
- Aha.
Zabawa trwała w najlepsze chociaż połowę siedziałam przy barze i patrzyłam jak Chunji flirtuje z różnymi dziewczynami. Jednej nawet zdobył numer. Nie dowierzałam jak te dziewczyny szybko ulegają na takie słówka lub gesty. Spojrzałam na telefon, wskazywał godzinę 23:25. Rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu współlokatorki. Znalazłam ja tańczącą z ChangHyun'em. Kiedy piosenka się skończyła podeszli do nas.
- Idziemy już?
- A która godzina?
- Jest 23:27.
- Już taka godzina?- zdziwiła się..- Możemy iść bo powoli robię się zmęczona.
- Ok. Tylko sprawdź czy wszystko masz.- kiwnęłam głową a ja podeszłam do Chunji'ego aby zapłacić za napoje.
- Masz pieniądze, bo już idziemy.
- Tak wcześnie?
- Może dla ciebie wcześnie ale dla nas to trochę późna pora.
- Ok. Powiem chłopakom jak wrócą, że wróciłyście do pensjonatu.
- Jak chcesz.- i odeszłam.
- Na razie.- usłyszałam po chwili i odwróciłam się. Chłopak się do mnie uśmiechał. Zdziwiłam się. Dawno żaden chłopak tak się do mnie nie uśmiechnął. Pomachałam dłonią lekko i wróciłam do koleżanki. Wyszłyśmy z budynku i udałyśmy się do pensjonatu.
Będąc w pokoju od razu położyłam się na łóżku, była zmęczona. Co chwila na dyskotece była ciągnięta do tańca przez Changjo. Parę razy mu odmówiłam, ale jak mu odmówiłam do podchodził Ricky lub jakiś nieznany mi chłopak. Miałam dość.
- Jestem strasznie zmęczona. Wszystko mnie boli.- narzekałam Yuna.
- Teraz wiesz co to jest impreza.
- Tak i nie wiem kiedy pójdę na następną.- zamknęłam oczy. Chciałam odpocząć ale nie dane mi to było.- Ej JeRi, śpisz?
- Nie. A co chcesz?
- Mam do ciebie pytanie.- Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku patrząc na nią.
- Jakie?
- To jest głupie pytanie. Już nie ważne.
- Jak zaczęłaś to dokończ.
- No... chodzi o to czy .... nauczysz mnie....- i tu urwała swa wypowiedź.
- Dokończ. Co mam cie nauczyć?
- Yyy... nauczysz mnie jeździć na desce?- wytrzeszczyłam oczy i o to jej chodziło, bała się spytać.- wiedziałam, że to głupie pytanie.
- Wcale nie. Jak chcesz mogę cię nauczyć.
- Naprawdę? Dzięki.- i rzuciła mi się na szyję.
- Też się cieszę ale możesz mnie puścić?- dziewczyna mnie puściła i wróciła na swoje łóżko. Ja poniosłam się i poszłam do łazienki się umyć. Po 30 minutach wyszłam. Yuna jeszcze nie spała.
- A kiedy mnie zaczniesz uczyć?
- Mogę nawet jutro. Jak chcesz.
- Jasne.
Położyłam się do łózka i od razu zasnęłam. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz