Och jeszcze tydzień i wreszcie wakacje. Pewnie też nie możecie się doczekać albo już zaczęliście wakacje. Nie wiem jak u was bo nie orientuje się jak jest w innych szkołach.
Nie będę przeciągać. Oto 9 rozdział. Za błędy przepraszam i proszę odzywajcie się, chce wiedzieć kto czyta mojego bloga.
Wyszłam z łazienki z trochę mokrymi włosami. Kiedy miałam otworzyć balkon aby wpuścić trochę powietrza, usłyszałam pukanie do pokoju. Zdziwiłam się kto może o tej porze chcieć coś od nas, przecież mamy wolne. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Widok mnie nie zadowolił.
- Co ty tu robisz?
- Przyszedłem sprawdzić jak się macie po wczoraj.
- Dobrze ale skąd wiedziałeś gdzie mieszkamy?
- Ten miły pan z recepcji mi powiedział.
- Czyli pop prostu ci daj numer pokoju?
- Może nie tak od razu. Powiedziałem mu, że muszę wam coś pilnego przekazać. Więc się zgodziła na podanie mi numeru pokoju.- uśmiechnął się i wszedł do pokoju.
- Pozwolił ci ktoś wejść do środka?
- Otworzyłaś drzwi, więc uznałem to za pozwolenie.- nie normalnie jest to idiota.- po twoich włosach wnioskuje, że nie dawno brałaś prysznic.
- Tak. A co cię to obchodzi?- spytałam zamykając drzwi od pokoju, bo szybko się go nie pozbędę.
- Nic tylko myślałem, że was obudzę pyzo.
- Co tu tak głośnooo?- usłyszałam zaspany głos Yuny. Zobaczyłam ją siedzącą na łóżku i patrzącą na nas. Po chwili znowu się położyła. Czasem jej nie rozumiałam.
- Ona jeszcze śpi?
- Tak. Nie widać?
- To chłopaki już nie śpią.
- Nie dziwie się, jesteście przyzwyczajeni do takich imprez.
- JeRi możesz mówić ciszejjjjjjj?- usłyszałam znowu głos współlokatorki.
- Ale ja mówię cicho.
- To mów ciszej. A co tu robi Changjo?- ta dziewczyna czasem mnie załamuje.
- Widać, że nie jest wyspana. To idę. Wpadnę później.- powiedziała i wyszedł z naszego pokoju. Ja spojrzałam się na dziewczynę ze zdziwieniem.
- Przecież nie dawno się obudziłaś, rozejrzałaś po pokoju i znowu się położyłaś.
- Co zrobiłam?- powiedziała schodząc z łóżka.
- To co powiedziałam.
- Nie pamiętam tego.
- Widać musiałaś lunatykować.
- Pewnie. A co ty już ubrana?
- Tak jest przecież 10:30. Więc się ubrałam.
- Która jest? To ja tak długo spałam?
- Odpoczywałaś po wczoraj. A pamiętasz, że dziś uczę cię jeździć na desce?
- Tak pamiętam. Ubiorę się i możemy iść.- powiedziała wbiegając do łazienki z ciuchami.
- Musimy jeszcze zjeść śniadanie!- krzyknęła przez drzwi łazienki.- Będę czekać w kuchni.- powiedziałam, wzięłam deskę i wyszłam.
- Ok.- usłyszałam zanim zamknęłam drzwi.
Poszłam do kuchni. Weszłam do środka i zauważyłam tam Pana DongGoo i SooJun'a.
- Dzień dobry JeRi.- usłyszałam mężczyznę.
- Dzień dobry.- odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Ej po co ci to?- wskazywał palcem SooJun na deskę.
- To? Będę uczyć Yunę jeździć na desce.
- To umiesz na niej jeździć?- spytał zdziwiony chłopak.
- Tak. To było moje zajęcie gdy mieszkałam w sierocińcu.
- Nie nudziło ci się tam.
- Tak.- powiedziałam i usiadłam przy blacie.
- A co w ogóle cię tu sprowadza?- spytał pan DongGoo.
- .... no tak przyszłam coś zjeść.
- Ooo to się dobrze składa. Bo właśnie mamy za dużo porcji jedzenia i nie chce tego zmarnować.
- Czego nie chcecie zmarnować?- do kuchni wparowała moja współlokatorka.
- Jedzenia.
- Aha. Akurat jestem okropnie głodna.
Dostaliśmy od nich jedzenie i zjadłyśmy. Po 20 minutach wyszłyśmy z kuchni i kierując się do wyjścia z pensjonatu. Zastanawiała mnie jedna rzecz, gdzie w ogóle będziemy ćwiczyć. Nagle coś mi się przypomniało i poszłam na tyły budynku.
- Gdzie idziesz?
- W miejsce gdzie będziesz ćwiczyć.- ona kiwnęła głową i poszła za mną. Po 5 minutach doszłyśmy do altanki. Odwróciłam się w stronę Yuny i zaczęłam.
- To będzie nasze miejsce do ćwiczeń.
- Dobra. Ale skąd znasz to miejsce?
- Kiedy zwiedzała, przypadkiem na to się natknęłam. Dobra zaczynamy.- powiedziałam i położyłam deskę na ziemi.
Na początku uczyłam ja podstaw, ale i także jak prawidłowo się stoi na desce. Nie obeszło się bez parę upadków i przewrotek. Kiedy jechała już kawałek musiało się coś stać. Czas na nauce Yuny minął szybko. Nim się obejrzałyśmy minęło 3 godziny. Ogłosiłam przerwę bo widząc ją na pewno padnie mi tu jak jeszcze chwilę będzie jeździć. Podeszłam do niej, która aktualnie siedziała na ziemi i oddychała szybko.
- Pójdę ci po coś do picia.
- Do...bra.- po powiedziała kładąc się. Wstałam i zaczęłam iść drogą powrotną do pensjonatu. Wyszłam na przód budynku i nagle podjechała samochód.
Z niego wyszłam młoda dziewczyna, która od razu skierowała się do wejścia. Poszłam w jej ślady.
- Kimiko. Dawno cię nie widziałam.- usłyszałam głos babci. Weszłam w głąb i zobaczyła jak moja podopieczna wita się z ta kobietą. Do nich podszedł mój wujek ale nie witaj się z nią jak babcia.
- O JeRi. Chodź na chwilę.- zauważyła. Niechętnie do nich podeszłam.
- O co chodzi?
- Chce ci przedstawić Kimiko Yasuda.
- Dzień dobry.- powiedziałam aby wyjść na miłą bo nie wiadomo kto to jest.
- Dzień dobry.- odpowiedziała oschle.
- Mogę iść bo Yuna na mnie czeka?- spytałam, bo patrząc na nich widziałam, że zaczną się pytania lub zaczną wspominać a chciałam tego uniknąć.
- Tak. Ale wieczorem przyjdź do mnie.
- Dobrze.- powiedziałam i odeszłam od nich. Odwróciłam się raz i zobaczyłam jak wujek się na nią patrzy. Albo mi się przywidziało albo on ją lubi. Pokręciłam głową i wznowiłam trasę do kuchni. Wchodząc do niej prawie dostałam patelnią. Schyliłam się w ostatniej chwili.
- Kurczę przepraszam. Nie chciałem cię walnąć.- tłumaczył SooJun.
- Nie walnąłeś mnie.- powiedziałam prostując się.
- Wiem ale i tak przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Mam nadzieję a w ogóle po co przyszłaś?
- Przyszłam po wodę dla Yuny. Macie gdzieś?
- Tak leży w dolnej szafce koło lodówki.
- Dzięki. A gdzie pan... pan ...
- DongGoo?
- Tak.
- Jego żona zadzwoniła i musiał wyjść.
- I zostawił ciebie z cała robotą?
- Akurat mało jest ludzi to się wyrabiam.
- Dobra. To ja idę.- powiedziałam podchodząc do drzwi.
- JeRi.- usłyszałam głos SooJun'a.
- Tak?
- Mam pytanie.
- Jakie?
- Może masz ochotę na małe zwiedzanie po tej okolicy?- spytał zdenerwowany, drapiąc się w kark.
- A kiedy?
- Jutro?
- Jasne.- powiedziałam i wyszłam. Byłam zdziwiona, że chciała nie oprowadzić, ale nie zaszkodzi poznanie tej okolicy. Nagle poczułam wibracje w kieszenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz