Muzyka

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 7

Czemu ja mam takiego pecha i zawsze muszę na nich wpadać. Czemu, ja się pytam?
- Co wy tu robicie?- spytałam patrząc na nich.
- Przyjechaliśmy odpocząć i poznać nowe osoby.- powiedział chłopak z dziwnym fryzem i spojrzał na nas od góry do dołu. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Spojrzałam na Yuna, ona była cała czerwona na twarzy. Czyżby się zarumieniła od tak banalnego tekstu i spojrzenia ? Nie dowierzałam. Przeniosłam swój wzrok z niej na nich. Oni cały czas się uśmiechali.
- Skoro przyszliście poznawać nowych ludzi, to czemu się nie przedstawicie?- spytałam sarkastycznie.
- A no tak. Gdzie nasze maniery.- znowu ten chłopak z dziwnym fryzem się odezwał.- Nazywam się Lee ChanHee, ale wszyscy mówią na mnie Chunji.
- Jestem Yoo ChangHyun, ale mówcie do mnie Ricky.- przedstawił się drugi. Spojrzałam na ostatniego.
- A ja Choi Jonghyun, ale wole jak mówią do mnie Changjo, pyzo.- no mógł sobie to darować. Nie będąc niekulturalną też się przedstawiłam.
- Nazywam się Kim JeRi, a dziewczyna obok mnie to Park Yuna. No to jak się przedstawiłyśmy to my idziemy.- powiedziałam robiąc krok do przodu i zabierając stamtąd przyjaciółkę. Idąc kawałek poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłam się i zauważyłam Changjo. Uśmiechała się jak głupi do sera.
- Może zamiast spędzać ten dzień oddzielnie, spędzimy go razem na poznawaniu się? Jeśli nie macie nic przeciwko... pyzo.
- Możesz przestać mnie tak nazywać?
- Czemu ? Tak jak mówiłem, to do ciebie pasuje.- i znowu ten perfidny uśmiech. Denerwowało mnie to. Już miałam coś powiedzieć ale ktoś mnie wyprzedził.
- Może zamiast się kłócić, to pogramy w piłkę? Co wy na to ?- spytał Chunji. Dziękuję, że on tu jest bo nie wiem co bym zrobiła temu idiocie.
- Ja nie mam nic przeciwko. A ty JeRi?
- Może być.- zdjęłam rękę Changjo z ramienia i poszliśmy do wolnego miejsca do gry w siatkówkę. Kiedy znaleźliśmy wolne miejsce, znowu natoczył się problem. Nie było pełnego składu. Przez parę minut zastawialiśmy się nad tym. Mnie jednak to nie obchodziło, proszę tylko o to, aby nie być w drużynie z tamtym kolesiem. Nagle odezwał się ChanHee.
- To może Changjo i Ricky razem a ja z dziewczynami?- mnie to odpowiadało od razu się zgodziłam. Inni też to potwierdzili. Ustałyśmy na jednej stronie z Yuną, czekając na chłopaków, którzy musieli zdjąć koszuli, jak to ujęli "Żeby nie było im za gorąco". Współlokatorka patrząc na nich spaliła buraka widząc ich ABS'Y. Dla mnie to brzuch jak brzuch. Nie obchodziło mnie to, czy mieli tam jakieś mięśnie czy też nie. Wrócili do nas i zaczęliśmy grę.
Zabawa trwała nawet fajnie, ale jak to bywa nie obyło się bez upadków, kiedy ktoś chciał odbić piłkę. Najwięcej zaliczyła je Yuna, ale się przewróciła od razu podbiegał do niej ChanHee. Żeby jej pomóc, dla mnie to i tak jeden wielki podrywacz, który myśli, że jak pomoże dziewczynie pary razy i powie jej słodkie słowa to mu ulegnie. Muszę uważać na niego i na nią żeby mu nie uległa. Po godzinie skończyliśmy grę, wszyscy byli zmęczeni. Zebraliśmy rzeczy i wróciliśmy do baru w który już byłam. Po 2 godzinach wyszliśmy z niego. Nawet fajnie było, gdyby nie to, że tamten chłopak ciągle nazywa mnie pyzą. Parę razy chciałam coś mu powiedzieć, ale reszta szybko zmieniała temat, aby wyjść z tej nieręcznej sytuacji.
Spojrzałam na telefon, dochodziła godzina 17. Razem z Yuną zaczęłyśmy się zbierać. Założyłyśmy na suche już stroje ubrania. Spakowałyśmy ręczniki do toreb i wstałyśmy z piasku.
- Już idziecie?- jak zwykle troskliwy Chunji. Co on się nas uczepił, co chwila się nas czegoś pytał. Ma kumpli więc niech nie myśli, że zostanę jego koleżanką.
- Tak, już późno i jesteśmy zmęczone.- odpowiedziałam. Skierowałyśmy się w stronę lasku, kiedy poczułam na nadgarstku czyjąś rękę. Bałam się odwrócić, ale musiałam. Zauważyłam Changjo.
- Aby dobrze zakończyć ten miły dzień, zapraszamy was na imprezę.- kiedy to usłyszałam spojrzałam na stojącą koło mnie koleżankę. Jej twarz wyrażała wiele emocji.
- Nie wiem, a co ty o tym sądzisz?- spytałam.
- Możemy iść, ale o której się zaczyna?
- O 19:00, ale możecie przyjść później, jak chcecie.
- Zobaczymy. Yuna, wracamy?
- Jasne. Ale gdzie jest ta impreza?
- To może wyśle wam przez sms'a. Tylko potrzebuje którejś z was numer.- ehhh.... jaki tani chwyt na podryw. Nie zna lepszych?
- Ja mogę podać.- podeszłam do niego i wymieniła się numerem z tym chłopakiem. Kiedy skończyli poszłyśmy w stronę przystanku. Czekałyśmy jakieś 20 minut zanim przyjechał nasz autobus. Jeden fakt mnie zastanawiał, jak oni się tu dostali ? Moje myśli przerwała Yuna mówiąc, że jesteśmy w pensjonacie. Wchodząc do budynku spotkałyśmy wujka. Na buzi gościł mu uśmiech, więc stało się coś dobrego. Przywitałyśmy się i poszłyśmy do pokoju. Postawiłam torbę na podłodze i położyłam się na łóżku.
- Ej, a co myślisz o tym wypadzie na dyskotekę ?
- Nie wiem. Jakoś nie mam ochoty. A ty jak?
- No wiesz.... chce zobaczyć jak tam jest.- momentalnie się podniosłam.
- Nie byłaś ani razu na dyskotece?- dziewczyna kiwnęła przecząco głową.
- Jakoś nie miałam okazji, ale kiedy była moi rodzice mi nie pozwalali.
- Aha. Więc pójdę dziś z tobą.- podniosłam się z łózka i podeszłam do szafy.
- Na prawdę?- spytała z entuzjazmem.
- Tak. Dziś będziesz pierwszy raz na imprezie. Cieszysz się?- spytałam odwracając się do niej. Ona kiwnęła głową. Wróciłam do wybrania stroju. Poszłam do łazienki aby wziąć prysznic i się przebrać.
Po 30 minutach wyszłam, byłam ubrana w jeansy i w koszulę w kratkę.
Po mnie weszła Yuna. Znowu położyłam się na łóżku. Musiałam przysnąć, bo poczułam jak ktoś mnie szturcha. Otworzyłam oczy i zobaczyłam współlokatorkę. Była ona ubrana w sukienkę, która od piersi do brzucha była koloru białego a dolna część miała kolor granatowego.
Czasem się zastanawiam, skąd ona ma takie rzeczy. Poszłam jeszcze na chwilę do łazienki aby przeczesać swoje włosy. Wracając do pokoju wzięłam telefon i trochę pieniędzy, na wszelki wypadek. Yuna raczej nie miała gdzie schować telefonu więc wzięła torebkę koloru czarnego, z paskiem zrobionym z łańcuszka.
Zanim wyszłyśmy z pokoju napisałyśmy do Chunji'ego gdzie jest ta impreza. Chyba był zadowolony, że do niego napisałyśmy bo szybko nam odpisał, jakby czekał aż napiszemy. Wyszłyśmy z pokoju, ale ja jeszcze poszłam do gabinetu babci. Na wszelki wypadek poszłam jej powiedzieć gdzie będziemy, żeby nas potem nie szukała. Po jej szybkiej odpowiedzi wywnioskowałam, że ucieszyła się, ze gdzie wychodzę. Wróciłam do współlokatorki i wyszłyśmy z budynku. Na dyskotekę pojechałyśmy taksówką którą zamówiłyśmy przed wyjściem. Będąc przy budynku, zobaczyłam która godzina na telefonie, wskazywał 19:05. Jesteśmy punktualnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz