Muzyka

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 6

Obudziłam się o 9:00. Zauważyłam, że Yuna też już nie śpi. Pewnie się ekscytuje tym wyjazdem. Zdjęłam z siebie kołdrę  i zeszłam z łóżka. Wzięłam swoje ubranie i poszłam do łazienki. Po 20 minutach byłam gotowa, ubrana w bluzce na ramiączku z nadrukiem w kolorze szarym i jasno niebieskich spodenkach.

Za to Yuna ubrała się w  sukienkę która była od piersi do końca brzucha w kolorze czarnym a dolna część miała kolor jasnego błękitu w kolorowe kwiaty.

Ucieszona moim widokiem spakowała do torby ostatnie rzeczy, a ja wzięłam mój plecak w paski i założyłam go. Po chwili wyszłyśmy z pokoju, zamykając go na klucz. Idąc koło recepcji przywitałyśmy się z moim wujkiem i poszłyśmy na przystanek autobusowy.
- Ile tam będziemy jechać?- spytałam siadając na ławce.
- Jakieś 15 minut. Ale później idziemy kawałek, bo plaża jest za takim lasem ale tam fajnie jest. Na pewno ci się spodoba.- uśmiechnęła się i pokazała mi, że jedzie autobus. Wsiadłyśmy do niego ale najpierw kupiłyśmy bilety i ruszyliśmy.
Tak jak mówiła Yuna byłyśmy po nie całych 15 minutach na miejscu. Wysiadłyśmy na przystanku przy lesie. Rozejrzałam się i zauważyłam leśną drogę.

Ruszyłyśmy w tamtym kierunku. Szłyśmy jakieś 15 minut i byłyśmy na miejscu. Moim oczom ukazała się plaża z dużą ilością ludzi.

Na buzi mojej współlokatorki zagościł uśmiech i po chwili złapała mnie za rękę i prowadziła w jakimś kierunku. Stanęłyśmy jakieś kilka metrów od wody. Rozłożyłyśmy ręczniki i zaczęłyśmy zdejmować niepotrzebne ciuchy aby trochę się po opalać. Ja miałam założony strój biały strój w czarne paski.

A moja towarzyska miałam na sobie czarny strój w różowe kwiaty.

Ja położyłam się na ręczniku i zamknęłam oczy aby po odpoczywać po tych 2 tygodniach. Leżałam spokojnie kiedy usłyszałam mały cichy pisk mojej współlokatorki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nią z politowaniem.
- Czemu ta piszczysz?
- Spójrz tam.- przekręciłam głową w stronę którą mi pokazywała. Nie daleko nas grało kilku chłopaków w siatkę. Wszystko fajnie tylko grali bez koszulek, co pewnie ucieszyło ją. Wzruszyłam ramionami i znowu się położyłam. 
- Nie mów, że ci się nie podobają?
- Faceci jak faceci.- odpowiedziałam.
- Ehhh. Szkoda że żaden na mnie nie spojrzy.
- Bo to idioci. Którzy nie mają czasem pojęcia co tracą. Jest wiele dziewczyn, które powinny mieć swojego ukochanego ale tak nie jest. Zazwyczaj facet patrzy na biust kobiety i twarz ale nigdy na charakter lub zachowanie. Rzadko spotkać faceta, który będzie idealny, pod każdym względem i zaakceptuję cię jaką jesteś.- powiedziałam podnosząc się do siadu i patrząc na nią. Miała zdziwiona minę.
- Wiesz... chyba masz rację. Czasem mam problemy z moim charakterem.
- Niby dlaczego?
- Jestem naiwna, wierzę ludziom i przez to mam problemy. Nie raz moi rodzice musieli coś odkręcać, bo ja to zrobiłam za mową drugiej osoby. Chciałam bym umieć się temu przeciw stawić ale nie potrafię.
- Ci którzy cię wykorzystywali to idioci, którzy nie potrafią nic zrobić bez niczyjej pomocy. Dla mnie jesteś fajną i ciekawą osobą, którą warto poznać. Tylko faceci nie potrafią tego zauważyć. Cieszę się, że ciebie poznałam i mam nadzieję, że poznamy się bliżej.- po mojej wypowiedzi widziałam w oczach łzy. Westchnęłam i podałam jej chusteczki, które spakowałam na wszelki wypadek.
- Dzięki. Nigdy mnie tak nie opisał.
- Źle o tobie powiedziałam?- nie rozumiałam jej.
- Nie, nie właśnie ucieszyło mnie to co powiedziałaś.
- Nie ma za co.- powiedziałam i wróciłam do leżenia.
- A może masz ochotę trochę popływać?
- Nie głupi pomysł. Idziemy?- pokiwała głową i szłyśmy w stronę wody. Wygłupiałyśmy się jakieś 30 minut. Całe mokre wróciłyśmy do ręczników, którymi zaczęłyśmy się wycierać. Po chwili było słyszeć dźwięk wydobywający się z mojego brzucha. Yuna spojrzała na mnie i uśmiechnęła.
- Chyba zgłodniałaś.
- Chyba tak. Jest tu jakaś restauracja?
- Jest mały bar z jedzeniem, jakieś 5 minut drogi stąd. Idziemy?
- Tak. Tylko weźmy rzeczy.- kiwnęła głową i pozbierałyśmy co nasze do toreb a ręcznik wzięłyśmy do rąk. Idąc zauważyłam mały lokal.
Spodobało mi się jak został zbudowany. Podeszłyśmy do lady i zamówiłyśmy jedzenie.
Po 30 minutach wyszłyśmy stamtąd z napojami w rękach. Idąc szukać jakiegoś miejsca, bo pewnie tamto ktoś zajął.
- Miałeś rację. One też tu są.- usłyszałam tak jakby znajomy głos i odwróciłam się. Widząc kto to mało co nie wypuściłam napoju w ręki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz