Muzyka

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 2

Osoba stojąca tam była do mnie odwrócona. Podeszłam kawałek i zauważyłam jakiś posag przed tą osobą. Chyba modliła się do niego. Nie chciałam przeszkadzać, więc zaczęłam się wracać, idąc ciągle do tyłu. Nie zauważyłam kamienia i potknęłam się o niego. Wynik był taki, że przewróciłam się, waląc pupa o ziemie i robiąc hałas.
- Ała... -powiedziałam. Masując swoje pośladki.
- W porządku?- usłyszałam miły głos. Podniosłam głowę i zauważyłam chłopaka który nachylał się nade mną.
- Tak, w porządku.- odpowiedziałam spuszczając głowę na dół.
- Może pomogę?- znowu poniosłam głowę, a ręka chłopaka była wystawiona w moim kierunku. Widać chciał mi pomóc. Złapałam się jego ręki, a on pomógł mi wstać. Otrzepałam się i popatrzyłam na niego.
- Dzięki.
- Nie ma za co.- chciałam coś powiedzieć ale zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na chłopaka on się uśmiechnął i pokazał, że mam odebrać.
- Halo?
- JeRi. Bądź w pensjonacie za 30 minut. Chce z tobą porozmawiać o twojej pracy tutaj.
- Dobrze zaraz będę. Rozłączyłam się i popatrzyłam na niego- przepraszam muszę iść. Dzięki za pomoc i przepraszam, że przerwałam ci w tym co robiłeś.
- Nic się nie stało. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
- Jasne. Na razie.- pożegnałam się i wróciłam drogą którą przyszłam.
Wróciłam po 35 minutach. Wchodząc nie widziałam wujka przy recepcji. Mniejsza z tym muszę iść do babci. Tylko problem jest taki, gdzie ja mam iść. Pomyślałam chwilę i nic nie przyszło mi do głowy. Zrezygnowana usiadłam na fotelu i czekałam na cud. Oparłam ręce na nogach a głowę położyłam na dłoniach i zamknęłam oczy. Nagle poczułam rękę na ramionach i otworzyłam oczy. Przede mną stał chłopak, ten sam którego spotkałam na mojej krótkiej wycieczce.
- Co ty tutaj robisz?- spytałam.
- Sam chciałem ciebie tego spytać.- uśmiechnął się. Ja podniosłam się z fotel i ustałam naprzeciwko niego.
- Tutaj jesteś JeRi.- usłyszałam głos. W naszą stronę szła moja babcia.- o SooJun też tu jesteś. Myślałam, że przyjeżdżasz jutro?
- Dzień dobry pani Kim. Tak jakoś się złożyło i jestem szybciej.
- To wy się znacie?- spytałam.
- To jest Shin SooJun, jeden z naszych pracowników.- teraz rozumiałam dlaczego się znali.
-  To o czym chciałaś ze mną porozmawiać babciu?- zapytałam znowu wracając do swojego obojętnego zachowania i chciałam uciec z tej rozmowy.
- A no tak. Zapomniała, choć pokarze ci twoje ubranie do pracy i gdzie pracujesz.
- To już pójdę.- powiedziała chłopak i wyszedł z pensjonatu.
Spojrzałam na drzwi i wróciłam wzrokiem na babcie.
- Choć pokaże ci gdzie pracujesz.
- Już.- rzuciłam niewzruszona i poszłam za babcią.
Po chwili doszłyśmy do restauracji, do której trafiłam kiedy wychodziłam z pokoju i poszłam pozwiedzać.
- To tutaj.-powiedziała i gestem ręki zaprosiła mnie do środka.
- Czyli to pomieszczenie będzie moim miejscem pracy?- spytałam.
- Tak a w kuchni leży twój strój do pracy. Zaczynasz jutro o godzinie 8:00 ale masz być gotowa już 7:45. Na razie masz zmiany poranne i wieczorne. To chyba tyle a gdybyś coś potrzebowała spytaj się Yuny, podpowie co i jak. Masz pytania?- syknęłam głową na "nie". Wtedy babcia się uśmiechnęła i poszła a ja zostałam. Rozejrzałam się i mój wzrok trafił na drzwi podwójne, które wskazywały wejście do kuchni. Poszłam w tamtą stronę. Uchyliłam lekko drzwi i kiedy upewniłam się, że nikogo nie ma weszłam. Moim oczom ukazała się kuchnia.

Nie była ona zbyt duża i nie za mała, wnet idealna jak na taki pensjonat. Chociaż dalej się zastanawiam czy to na pewno jest pensjonat a nie hotel. Rozejrzałam się po kuchni i koło kuchenki zauważyła karton. Podeszłam do niego i zobaczyłam kartkę z napisem:

Kartkę położyłam obok i zaczęłam otwierać karton. W środku było jakieś ubranie, gdy je wyjęłam miałam zdziwioną minę.

- Babcia chyba żartuje, że ja to założę.- powiedziałam i przyłożyłam do siebie. Kimono sięgało mi do kolan a do tego były białe buty do kolan.
- Pasuje ci.- usłyszałam znajomy głos. Odwróciła się i w drzwiach kuchni stał SooJun.
- Ale tak tego ne założe.
- Musisz to ubiór do pracy.
- Jeśli chcecie, żebym to założyła to poczekajcie ze 100 lat.- stawiałam na swoim.
- Czemu nie chcesz tego nosić?
- Nie preferuje sukienek i spódniczek a to mi przypomina sukienkę. Te buty jeszcze mogę założyć ale tego stroju nie.
- Nie będę pytać dlaczego nie lubisz sukienek ale jeżeli nie chcesz nosić tego idź do pani Kim. Chociaż nie wiem czy zgodzi się na zmianę stroju.
- Dzięki za radę. Na razie.- pożegnałam się i poszłam w stronę gabinetu. Na chwilę się zatrzymałam i myślałam gdzie on jest. Stałam oparta o ścianę i myślałam. Nagle ktoś przeszedł koło mnie, podniosłam głowę i zobaczyłam Yunę. Od razu do niej podbiegłam. Kiedy się zatrzymała powiedziałam jej, że szukam gabinetu babci a ona od razu podała trasę jak mam iść. Podziękowałam jej i poszłam. W niecałe 10 minut doszłam do celu. Ustałam przy drzwiach i zapukałam. Gdy usłyszałam " Proszę ", weszłam do środka. Jej gabinet  wyróżniał się dla mnie od wszystkiego co tu zobaczyłam.

 Babcia siedziała i pisała. Po chwili podniosła głowę i zauważyła mnie.
- JeRi co cie tu sprowadza?
- Chciałam z toba porozmawiać o stroju do pracy.
- Coś ci się w tym nie podoba?
- To znaczy to fajne ale czemu kimono i to takie krótkie?
- Kimono ponieważ chciałam mieć tu coś innego od innych pensjonatów czy hoteli, żeby się odróżnić. Krótkie są ponieważ gdyby było do kostek to idąc upadła byś. Nie chciałam żeby moim pracownicom coś się stało.
- Czyli nie masz zamiaru tego zmieniać?- zapytała z mało nadzieją.
- Nie i musisz się do tego przyzwyczaić.
- Ohh. Dobrze nie będę już przeszkadzać.- pożegnałam się i zaczęłam wracać do kuchni po mój strój aby zanieść go do pokoju. Kiedy weszłam do pokoju zastałam go pusty. Przypomniało mi się, że Yuna gdzieś poszła. Gdy odłożyłam kimono, spojrzałam na budzik była 19:25. Wyjęłam z szafy piżamy i poszłam do łazienki.

 Po 30 minutach wyszłam a w pokoju była już sąsiadka z pokoju. Zauważając mnie wychodzącą z łazienki uśmiechnęła się.
- I jak podoba ci się pensjonat?
- Wszystko fajne tylko gdyby nie ten ubiór do pracy.- powiedziałam i spojrzałam na kimono.
- Przyzwyczaisz się. A poznałaś jeszcze dziś kogoś?
- Yyy... jakiegoś Soo... Soo ....
- SooJun?- zapytała.
- Tak.
- Masz szczęście, pierwszy dzień tu i już go poznałaś.
- Czemu akurat szczęście? To przecież facet jak facet, nie ma czym się podniecać.- powiedziałam i położyłam się do łóżka.
- Ohh. Widać, że nie rozumiesz ale niedługo sama zrozumiesz.- usłyszałam kroki i dźwięk zamkniętych drzwi, czyli poszła do łazienki. Zastanawiał mnie sens jej słów. Co ja mam zrozumieć? Nie myśląc już o tym poszłam spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz