Od razu spojrzałam na babcię.
- Oto twój nowy dom.
- Będę mieszkać w hotelu ?- spytałam.
- To nie jest hotel, tylko pensjonat.
- Powtórzę poprzednie pytanie: Będę mieszkać w pensjonacie ?
- Tak jakby.- powiedziała i ruszyłam w stronę wejścia. Wzięłam swoje walizki i poszłam za nią.- Będziesz tu pracować.- słysząc to wszystko wyleciało mi z rąk. Zabrzmiał dźwięk przewracanych walizek. Wtedy kobieta zatrzymała i popatrzyła na mnie.
- Jak to będę tu pracować?- spytałam.
- Zapomniałam chyba ci powiedzieć. Jestem właścicielem tego pensjonatu. A ty jako moja wnuczka, która będzie tu mieszkać musi także pracować.- nie dowierzałam już dzisiaj drugi raz jej słowom.
- Dobra powoli rozumiem o co chodzi, ale czemu wcześniej mi tego nie powiedziałaś?
- Ponieważ gdybym ci powiedziała, pewnie byś nie chciała jechać, prawda?- popatrzyła na mnie, a ja lekko przytaknęłam.- No właśnie, a teraz weź walizki i chodź do środka, bo nie będziemy tu stać cały dzień.- Brałam już walizki, ale coś mi się przypomniało
- A na jakim stanowisku będę pracować ?- to mnie interesowało
- Będziesz pracować jako kelnerka w naszej restauracji.
- Kelnerka ?- spytałam z wielkimi oczami.- Czyli będe musiała nosić spódnicę ?- błagałam aby nie.
- Nie, będziesz nosić kimono.- Teraz to miałam większe oczy niż poprzednio.
- Jak to kimono?
- Normalnie. Chodź wreście do środka.
Kiedy szłyśmy spytałam się jeszcze czegoś.
- Babciu, to na pewno to nie jest hotel ?- ustała na chwile, odwróciła się do mnie i uśmiechnęła. Nie rozumiałam dlaczego.
- Tak na pewno.- czemu taki wielki budynek, jest pensjonatem a nie hotelem ? Przecież to jest hotel. Ale już nie będę o to pytać, bo pewnie dostanę to samą odpowiedź. Kiedy weszliśmy do środka, zamurowało mnie.
Wszystko było takie ładne i zwyczajne. Bez żadnych ozdób, koronek, firanek i innych, co mi się spodobało. Spojrzałam w stronę recepcji, stał tam jakiś mężczyzna która rozmawiał przez telefon. Gdy nas zobaczył, rozłączył się i podszedł do nas. Przytulił mnie, a ja nie wiedziałam co robić. Pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy, to zboczeniec.
- Ale wyrosłaś. Kiedy cię ostatnim razem widziałem, nosiłaś pieluchy.- jego słowa mnie zszokowały. Była to kolejna osoba która mnie znała, a ja nawet nie wiedziałam kto to.
- Ale kim pan jest?- spytałam, gdy mnie puścił
- JeRi poznaj mojego syna Kim HyoRa, czyli brat twojego taty.- mężczyzna popatrzył na mnie uśmiechnięty.
- Kto taki?
- To twój wujek.- spojrzałam, to na mężczyznę to na swoją babcię. Zastanawiam się, co mnie jeszcze dziś spotka.
- Czemu nic nie mówi?- spytał mój " wujek ".- Wszystko w porządku ?
- T-tak... nic mi nie jest.- otrząsnęłam się.
- Pewnie jesteś zmęczona po podróży.
- To ja pokaże jej pokój.- powiedziała babcia.
- Dobrze, a ja wracam do pracy.- wzięłam walizki do rąk i poszłam w stronę mojego pokoju
Zatrzymałyśmy się przed drzwiami. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam pokój średniej wielkości.
Na jednym z łóżek siedziała jakaś dziewczyna czytając gazetę. Kiedy nas zobaczyła, odłożyła gazetę i zeszła z łóżka i podeszła do nas.
- Ty jesteś pewnie Kim JeRi?- spytała podając mi rękę. Odłożyłam walizkę i podałam jej rękę przytakując.- Ja jestem Park Yuna.
Spojrzałam na babcie kiedy puściłam rękę tej dziewczyny.
- To jest Yuna twoja współlokatorka.- odpowiedziała na mój wzrok.
- Kto ? Współlokator ?- kiwnęła głową kobita. Spojrzałam na dziewczynę, myślałam, że będzie zniesmaczona, ale ona ciągle się uśmiechała.
- To ja was zostawiam.- i poszła sobie zostawiając mnie z Yuną.
- Ciesze się, że wreszcie cię spotykałam.
- Jak to wreszcie?
- Moja szefowa czyli twoja babcia, mówiła mi, że niedługo jej wnuczka dołączy do nas. Nie wiedziałam, że tak szybko.
- Czyli wiedziałaś, że kiedyś do was przyjadę?- spytałam.
- Tak.
- Ohhh... ciekawe co mnie jeszcze spotka ?- westchnęłam niezadowolona, bo ile jeszcze osób wie o moim przyjeździe? Nie myśląc o tym zaczęłam się rozpakowywać. Ale gdzie mam schować swoje rzeczy?- Yyy... mam pytanie?
- O co chodzi?- spytała kiedy siedziała na łóżku u góry.
- Gdzie będę spać i gdzie mogę schować swoje rzeczy ?
- Jeśli chodzi o spanie to wybierz sobie łóżko. Jest tu dużo miejsca a ubrania do komody przy łóżku i do szafy.
- Dzięki.- zaczęłam się rozpakowywać. Zauważyłam jak Yuna mi się przygląda. Wyjmując ostatnie rzeczy, zobaczyłam jak patrzy na moje medale. Od razu się uśmiechnęłam.
- Jak wygrałaś te medale ?
- Wygrałam je z zawodów jazdy na deskorolce. Ale to są drugie miejsca, a nie pierwsze.
- Ale ciekawe, że zajęłaś drugie miejsce. Pierwszy raz widzę taką osobę. Pewnie twoi rodzice są szczęśliwi, że mają taką córkę.- mój uśmiech zniknął z twarzy i usiadłam na łóżku. Nie minęło to uwadze współlokatorki.
- Co się stało? Wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć.
- Chodzi o to że.... - i tu się zawiesiłam- moi rodzice nie żyją.- dokończyłam niechętnie
- Przeprasza, nie wiedziałam.
- Nic się nie stało. Nie przejmuj się. Dokończę wyjmowanie rzeczy.- od razu na buzi dziewczyny zawitał uśmiech. Gdy wyjęłam deskę,od razu do mnie podeszła
- Jaka fajna.
- Podoba ci się?- dziewczyna kiwnęła głową. Odłożyłam deskę koło łóżka i usiadłam na nim.- Mam jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Na jakim stanowisku pracujesz ?
- Jestem kelnerką.
- Czyli nie jestem sama. Chociaż będę wiedzieć kogo pytać o wskazówki.
- Zawsze do usług. Gdzie idziesz?
- Idę pozwiedzać ten pensjonat.
- Tylko się nie zgub. A i masz klucze od pokoju.- podała mi je. Wzięła jeszcze telefon i wyszłam. Próbowałam iść tak jak szłam z babcia. Idąc w jakimś kierunku, dotarłam chyba do restauracji.
Nie mogłam nacieszyć się widokami. Zdziwiło mnie, że nikogo nie ma. Później spytam o to babcię. Kiedy podziwiałam widoki, za oknem zauważyłam wyjście na taras. Kolejny widok mnie zadziwił.
Podeszłam do barierki i popatrzyłam na widoki. Nie wiedziałam jak tu jest pięknie. Wróciłam do budynku. Zauważyłam wyjście i poszłam w tamtą stronę. Doszłam do recepcji. Zauważyłam tego samego mężczyznę, który się ze mną witał. Podeszłam do niego i spytałam:
- Czy mogę na razie wyjść zobaczyć okolicę ?
- Jasne, dziś nie pracujesz więc możesz sobie iść.
- Dobrze.- szłam, ale zatrzymałam się i wróciłam do mojego wujka.- Mam pytanie, czemu tu jest tak pusto? Przecież to pensjonat, to czemu tu nie ma żadnych gości?
- Dopiero zaczęły się wakacje a pierwsi goście jutro przyjeżdżają więc się nie martw.
- Nie martwię się tylko dziwie się , że nikogo nie ma. Ale skoro już wiem to idę.- Wyszłam z budynku i udałam się na zwiedzanie okolicy. Zeszłam z górki, mało co parę razy się wywaliłam i poszłam w stronę jakiejś drogi.
Szłam chyba już 10 minut. Doszłam do celu. Kiedy szłam dróżka w oddali zauważyłam jakąś osobę z daleka.
Oto pierwszy rozdział i za błędy przepraszam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz