Trafiając tu myślałam, że moje życie pokarało mnie więc, chociaż nie wiem co ja takiego złego zrobiłam. Zaczęłam nie interesować się już tym światem, nie patrzeć na problemy innych.
- JeRi mogę wejść?- moje rozmyślenia przerwał głos opiekunki. Nic nie mówiąc zeszłam z parapetu i podeszłam do drzwi. W drzwiach stała kobieta, ubrana była w jasne jeansy, koszulę w kraty i baletki. Jej włosy były uczesane w koka. Jak na osobę w wieku 32 lat wygląda ładnie. Spojrzała na mnie i zaczęła.
- Na dole czeka na ciebie gość, więc jesteś proszona o zejście.- powiedziała i odeszła kawałek ale zatrzymała się i spojrzała na mnie, pokazując ręka, że tez mam iść. Zamknęłam pokój i poszłam za nią. Wchodząc do gabinetu dyrektorki placówki, zauważyłam starszą kobietę siedzącą przy fotelu. Gdy drzwi się zamknęły, starsza pani spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Podeszła do mnie i uścisnęła. To mnie zdziwiło, że jakaś obca osoba mnie przytula. Chwile później wypuściła mnie z uścisku i spojrzała na mnie.
- Ciesze się, że wreście cię znalazłam- powiedziała a ja dalej nic nie rozumiałam o co chodzi tej kobiecie.
- Kim pani jest- spytałam.
- JeRi to twoja babcia.- powiedziała opiekunka, która stała za nami.
- Kto taki?- nie dowierzałam słów kobiety.
- Ta starsza pani to Kim EunSang, matka twojego taty czyli twoja babcia.- dalej nie pojmowałam tego.
- Jak to możliwe, że to moja rodzina. Przecież od tylu lat nikt się mną nie przejmował. A teraz nagle zjawia się jakaś kobieta i mówi, że jest moja babcią. Nie rozumiem tego i nie chce rozumieć.- powiedziałam zła i wyszłam za gabinetu. Poszłam na plac zabaw tuż obok budynku i usiadłam na huśtawce. Nie wiem ile tak siedziałam. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam opiekunkę. Po jej minie wnioskuje, że będzie chciała ze mną rozmawiać.
- JeRi? Nie cieszysz się, że wreście jest ktoś z twojej rodziny?- zapytała.
- Jak mam się cieszyć. Przecież nie znam tej kobiety.- powiedziałam obojętnie i spojrzałam na niebo.
- Jak to nie znasz. Przepraszam, że teraz to powiem ale rodzice ci jej nie przedstawiali?
- Nie, nie przedstawiali. Nie znam nikogo z rodziny oprócz rodziców. Nawet nie wiem czy rodzice mieli jakieś rodzeństwo.
- Czyli nie znasz rodziny swoich rodziców?
- Nie.- powiedziałam obojętnie i ustałam na równe nogi- i widać nie poznam bo rodzice nie żyją- chciałam coś dodać ale usłyszałam kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam ta starszą kobietę. Spojrzała na opiekunkę.
- To ja nie będę przeszkadzać- powiedziała i poszła.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz ?
- Nie znam pani i nie wiem czy mogę pani zaufać.- powiedziałam patrząc na kobietę.
- Może ty mnie nie znasz ale ja ciebie tak. Nie ufasz mi, rozumiem to, ale to się zmieni jeżeli pojedziesz ze mną do twojego nowego domu.
- Chcesz abym ci zaufała?- zapytałam kładąc ręce na biodrach.
- Tak.
- Jeżeli mnie znasz powiedz: Jak się nazywam. Kiedy się urodziłam. Ile mam lat i Jak nazywali się moi rodzice.
- Kim JeRi, urodzona 05 Maja 1997 roku, masz 17 lat a twoi rodzice nazywali się: mama Kim EunSoo a tata Kim RaeWoon.- po wypowiedzeniu tych informacji zamurowało mnie.
- T-to... Skąd... Co ... ale jak...- kobieta widząc, że nie mogę wymówić żadnego słowa uśmiechnęła się i podeszła do mnie. Położyła rękę na moim ramieniu.
- Teraz mi ufasz?- spytała a ja pokręciłam głową na " tak "- to teraz możemy już jechać do twojego nowego domu- powiedziała i skierowałyśmy się w stronę budynku. Moja " babcia " poszła jeszcze wypełnić jakieś papiery, a ja poszłam do pokoju się spakować.
Wzięłam walizki i zaczęłam pakować swoje ciuchy, różne pamiątki i pamiętając o swoich dwóch medalach i deskorolce. Wszystko zmieściło mi się w dwóch walizkach. Jeszcze wzięłam swój ulubiony plecaka z którym się nie rozstaje:
Plecak założyłam na plecy a walizki wzięłam w ręce i wyszłam z pokoju. Będąc przy schodach spotkałam swoja koleżankę z pokoju. Kiedy zobaczyła mnie z walizkami uśmiechnęła się, ale to nie było szczery uśmiech.
- Czyli jednak znalazłaś rodzinę-powiedziała.
- To oni znaleźli mnie.
- Wiesz, że będę tęsknic- powiedziała a po jej policzku poleciała łza. Zostawiłam walizki i przytuliłam ją. Chociaż byłam osobą którą nic nie obchodziło i nie rozmawiała z innymi za wiele, to Miki była osobą, która jako pierwsza się do mnie odezwała i tak się zaprzyjaźniłyśmy. Kiedy się odsunęłyśmy się od siebie we dwójkę zeszłyśmy na dół. Przy wejściu czekała na mnie moja babcia, dwie opiekunki i dyrektorka. Pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam z kobietą w stronę samochodu. Przy samochodzie stał jakiś facet, wziął ode mnie walizki i schował do bagażnika. Chciałam się o coś zapytać ale zostałam uprzedzona.
- Ten pan to kierowca.- powiedziała i wsiadłam z nią do samochodu na tylnie miejsca. Zapięłam pasy i ruszyliśmy.
Oto prolog. Za wszelkie błędy przepraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz