WAKACJE :)
Pewnie każdy się cieszy. A ja na rozpoczęcie wakacji wstawiam rozdział. Byłby wczoraj ale zakończenie roku i z koleżankami świętowałyśmy.
Od razu przepraszam za błędy. Miłego czytania :)
Wyciągnęłam komórkę i zobaczyłam sms od Yuny.
Od: Yuna
Przyniesiesz mi ręcznik z pokoju?
Do: Yuna
Jasne.
Schowałam telefon i poszłam do pokoju. Kiedy weszłam było w nim strasznie gorąco, więc podeszłam do drzwi balkonowych i otworzyłam je nie za dużo i poszłam do łazienki. Znalezienie ręcznika zajęło mi 10 minut. Muszę powiedzieć Yunie, żeby ich tak nie chowała. Wychodząc z łazienki prawie dostałam zawału serca.
- CO TY TU ROBISZ!!!???
- Mówiłem, że wpadnę później.- nie, ten człowiek mnie już denerwuje.
- Jak tu wlazłeś?- spytałam i palcem pokazał drzwi balkonowe. Od razu na niego spojrzałam.
- Ale nikt ci nie pozwolił tu wchodzić.
- Były otwarte to uznałem za zaproszenie.
- Changjo, jeśli zaraz stąd nie wyjdziesz zawołam kogoś, żeby cię stąd wyprowadził i złaź z mojego łóżka.
- A to twoje pyzo?
- Czy ty możesz przestać mnie tak nazywać?
- Nie bo fajnie się wściekasz.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Ja ci dam fajnie wściekasz.- zaczęłam podchodzić do łózka. Idąc zahaczyłam o torbę Yuny i przewróciłam się. Zamknęłam oczy przy lądowaniu. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam, że na kimś leżę. Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam Changjo. Ja leże na nim, na łóżku.
- O jednak na mnie lecisz.
- COOO!!!- wstałam jak opętana. Zapomniałam, że to piętrowe łózka i walnęłam głową o górną część i znowu upadłam. Tym razem poczułam coś miękkiego na ustach. Znowu otworzyłam oczy i zobaczyłam swoje usta na ustach Jonghyun'a. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Chciałam wstać ale on mi nie pozwolił. Jego ręka była przełożona na moich biodrach. Szybko strząchnęłam jego ręce i wstałam, tym razem aby nie walnąć w górne łóżko. Kiedy stałam czułam, że się rumienie. On się na mnie ciągle patrzył i uśmiechał.
- Mówiłem,że na mnie lecisz.
- Wcale nie. - chciałam powiedzieć to normalnie ale zamiast tego pisnęłam. Chłopak miał ze mnie ubaw.
- To czemu się rumienisz?- spytał podchodząc do mnie. Od razu zrobiłam krok w tył.
- Nie rumienie się.- odpowiedziałam zakrywając policzki dłońmi.- Masz chwilę żeby stąd wyjść. Jeśli nie zawołam kogoś.- powiedziałam już w miarę normalnie i odsłoniłam policzki czując, że nie są już czerwone. On uśmiechnął się i zaczął iść. Kiedy był koło mnie zatrzymał się i pocałował mnie w policzek i szybko wyszedł. Ja stałam jak słup soli, czując jak znowu mam czerwone policzki. Chciałam na niego krzyknąć ale już go nie było. Zacisnęłam ręce w pięść i zaczęłam się uspokajać. Po chwili przypomniało mi się, że miałam zanieść Yunie ręcznik i wodę. Otrząsnęła się i zamyślona wyszłam z pokoju, ale najpierw zamknęłam drzwi balkonowe. Pomieszczenie zamknęłam na klucz i poszłam w stronę holu. Rozmyślałam nad tym co się stało w pokoju. Jak mogłam go pocałować i to w takiej sytuacji. Ahhhhhh. Dobra czas o tym zapomnieć tak jak wiele rzeczy na tym świecie. Doszłam do holu. Spotkałam tam babcie rozmawiającą z tą kobietą. Podopieczna uśmiechnęła się do mnie i wróciła do rozmowy. Wyszłam z budynku i poszłam na tyły.
Kiedy doszłam zobaczyłam jak Yuna rozmawia z Ricki'm? Skąd się on tu wziął?
- O jesteś. Myślałam, że już zapomniałaś.
- Nie, nie zapomniałam. Chwilę szukałam ręcznika. - odpowiedziała i rzuciłam jej butelkę i ręcznik.- A w ogóle, co ty tu robisz?- spytałam wskazując na chłopaka.
- Ja?
- Tak ty.
- Spacerowałem sobie po okolicy i zobaczyłem Yunę leżącą na ziemi. Myślałem na początku, że coś jej jest. Ale kiedy się podniosła od razu się uspokoiłem i zaczęliśmy rozmawiać.
- Aha. A gdzie twój kolega Chunji?
- Jest na randce.- powiedziała siadając koło mojej współlokatorki. Dziewczyna kiedy to usłyszała wypluła całą wodę, którą właśnie przed siebie i spaliła buraka ze wstydzenia. Ricky tylko się uśmiechnął.
- Jak to na randce?- spytałam.
- Tak po prostu. To co nie mógł iść?
- A ja to jego mama, że mam mu zabraniać?!
- Oj ktoś chyba nie w humorze?- zmierzyłam go wzrokiem i nic nie powiedziałam.- Jednak miałem rację. No powiedź swojemu Oppie, co się stało?- spojrzałam na niego jak na idiotę i po chwili usłyszałam śmiech Yuny.
- Hahaha.... już to widzę..... hahahaha.- zignorowałam ich i usiadłam na desce nie odzywając się do nich.
- Ricky tu się chowasz.- usłyszeliśmy głos i wszyscy tam spojrzeliśmy. W naszą stronę szedł Chunji.
- A ty nie miałeś być na randce?
- Już skończyłem. A ty co tu robisz z nimi?- ustał patrząc na nas. Spojrzeliśmy każdy po sobie.
- Rozmawiamy!.- cała trójka odpowiedziała chórem.
- Aha. A mnie nie mogłeś zaprosić do tej "rozmowy".- zaakcentował ostatnie słowo i usiadło koło mnie, zawieszając rękę przez tył mojej głowy. Spojrzałam na to co zrobił i potem na niego.
- Masz 5 sekund aby wziąść tą rękę bo inaczej coś ci zrobię.- bez zastanowienia zabrał rękę.- Spytam z czystej ciekawości, po tu przyszliście?- spytałam.
- Tak sobie, a co przeszkadzamy?
- Eee, może trochę.- odpowiedziałam niepewnie koleżanka.
- A w czym?- ciekawy ten Chunji jak Changjo. Czekaj czemu ja o nim myślę? Ahhhhhhhh!
- JeRi uczy mnie jeździć na desce.
- To ty umiesz jeździć?
- Nie, potrafię latać.- odpowiedziałam sarkastycznie. Po co się pyta jak mu Yuna mówi. Co za osły.- Yuna kończymy naukę czy dalej ćwiczymy?
- Chce kontynuować.
- Dobra. A wy..- wskazałam na chłopaków- bądźcie cicho albo was stąd wygonię.
- Jasne nic się nie odezwiemy.
Zaczęłam znowu uczyć jej kilku podstaw i pokazywałam jej błędy które robiła. Po 30 minutach ustała na desce i jechała ale nie trwało to długo, bo nagle usłyszeliśmy dźwięk i współlokatorka się przestraszyła. Wynik był taki, że się przewróciła.
- W porządku?- spytałam i spojrzałam na winowajcę tego incydentu. ChanHee wyjął z kieszeni telefon i pokazał na to palcem aby się wybronić.
- Halo... Aha, dobra. Zaraz będziemy.- schował telefon i spojrzał na Ricki'ego.- Choć Changjo dzwonił i mówił, że musi nam o czymś powiedzieć.- kiedy usłyszałam "Changjo" i "powiedzieć" przestraszyłam się. Bałam się co on im powie. Jeśli powiem im o pocałunku, jeszcze swoją wersją to będę mi to wypominać. W ogóle czemu się przejmuję. Chłopacy poszli a ja dokończyłam uczyć Yunę.
Kiedy obydwie byłyśmy zmęczone pozbierałyśmy swoje rzeczy i wróciłyśmy do pensjonatu. Przy recepcji spotkałyśmy mojego wujka i tą kobietę. Jak miała na imię to nie pamiętam, ale znając moje szczęście na pewno je usłyszę i to parę razy. Po przywitaniu się z tą dwójką skierowałyśmy się do pokoju aby odpocząć. Park kiedy weszła od razu położyła się na łóżku.
- Wiesz co to za kobieta.- spytała się mnie kiedy szukałam telefonu.
- Nie. A ty wiesz?
- Tak.- spojrzałam na nią.
- Kto to jest?
- Ta kobieta to Kimiko Yasuda. Jest specjalistką od reklamacji.
- I jest aż tak ważna?- spytałam patrząc na nią.
- To ty nie wiesz, że jej ojciec to wielka szycha w Japonii.
- Aha Widać że ważna ona jest. Ej nie widziałaś mojego telefonu?
- Nie, a co nie możesz znaleźć?
- Tak. Kurcze gdzie go położyłam?
- Ej a może zostawiłaś w tej altance bo widziałam jak tak go kładziesz.
- Może, dobra pójdę sprawdzić.
- Ale o tej porze?
- Jest jeszcze jasne. Dobra idę.- wyszłam z pokoju i poszłam do wyjścia. Doszłam do altanki i zobaczyła jak ktoś trzymam mój telefon. Nie chciałam do tej osoby podchodzić bo bałam się co się stanie.
- To czemu się rumienisz?- spytał podchodząc do mnie. Od razu zrobiłam krok w tył.
- Nie rumienie się.- odpowiedziałam zakrywając policzki dłońmi.- Masz chwilę żeby stąd wyjść. Jeśli nie zawołam kogoś.- powiedziałam już w miarę normalnie i odsłoniłam policzki czując, że nie są już czerwone. On uśmiechnął się i zaczął iść. Kiedy był koło mnie zatrzymał się i pocałował mnie w policzek i szybko wyszedł. Ja stałam jak słup soli, czując jak znowu mam czerwone policzki. Chciałam na niego krzyknąć ale już go nie było. Zacisnęłam ręce w pięść i zaczęłam się uspokajać. Po chwili przypomniało mi się, że miałam zanieść Yunie ręcznik i wodę. Otrząsnęła się i zamyślona wyszłam z pokoju, ale najpierw zamknęłam drzwi balkonowe. Pomieszczenie zamknęłam na klucz i poszłam w stronę holu. Rozmyślałam nad tym co się stało w pokoju. Jak mogłam go pocałować i to w takiej sytuacji. Ahhhhhh. Dobra czas o tym zapomnieć tak jak wiele rzeczy na tym świecie. Doszłam do holu. Spotkałam tam babcie rozmawiającą z tą kobietą. Podopieczna uśmiechnęła się do mnie i wróciła do rozmowy. Wyszłam z budynku i poszłam na tyły.
Kiedy doszłam zobaczyłam jak Yuna rozmawia z Ricki'm? Skąd się on tu wziął?
- O jesteś. Myślałam, że już zapomniałaś.
- Nie, nie zapomniałam. Chwilę szukałam ręcznika. - odpowiedziała i rzuciłam jej butelkę i ręcznik.- A w ogóle, co ty tu robisz?- spytałam wskazując na chłopaka.
- Ja?
- Tak ty.
- Spacerowałem sobie po okolicy i zobaczyłem Yunę leżącą na ziemi. Myślałem na początku, że coś jej jest. Ale kiedy się podniosła od razu się uspokoiłem i zaczęliśmy rozmawiać.
- Aha. A gdzie twój kolega Chunji?
- Jest na randce.- powiedziała siadając koło mojej współlokatorki. Dziewczyna kiedy to usłyszała wypluła całą wodę, którą właśnie przed siebie i spaliła buraka ze wstydzenia. Ricky tylko się uśmiechnął.
- Jak to na randce?- spytałam.
- Tak po prostu. To co nie mógł iść?
- A ja to jego mama, że mam mu zabraniać?!
- Oj ktoś chyba nie w humorze?- zmierzyłam go wzrokiem i nic nie powiedziałam.- Jednak miałem rację. No powiedź swojemu Oppie, co się stało?- spojrzałam na niego jak na idiotę i po chwili usłyszałam śmiech Yuny.
- Hahaha.... już to widzę..... hahahaha.- zignorowałam ich i usiadłam na desce nie odzywając się do nich.
- Ricky tu się chowasz.- usłyszeliśmy głos i wszyscy tam spojrzeliśmy. W naszą stronę szedł Chunji.
- A ty nie miałeś być na randce?
- Już skończyłem. A ty co tu robisz z nimi?- ustał patrząc na nas. Spojrzeliśmy każdy po sobie.
- Rozmawiamy!.- cała trójka odpowiedziała chórem.
- Aha. A mnie nie mogłeś zaprosić do tej "rozmowy".- zaakcentował ostatnie słowo i usiadło koło mnie, zawieszając rękę przez tył mojej głowy. Spojrzałam na to co zrobił i potem na niego.
- Masz 5 sekund aby wziąść tą rękę bo inaczej coś ci zrobię.- bez zastanowienia zabrał rękę.- Spytam z czystej ciekawości, po tu przyszliście?- spytałam.
- Tak sobie, a co przeszkadzamy?
- Eee, może trochę.- odpowiedziałam niepewnie koleżanka.
- A w czym?- ciekawy ten Chunji jak Changjo. Czekaj czemu ja o nim myślę? Ahhhhhhhh!
- JeRi uczy mnie jeździć na desce.
- To ty umiesz jeździć?
- Nie, potrafię latać.- odpowiedziałam sarkastycznie. Po co się pyta jak mu Yuna mówi. Co za osły.- Yuna kończymy naukę czy dalej ćwiczymy?
- Chce kontynuować.
- Dobra. A wy..- wskazałam na chłopaków- bądźcie cicho albo was stąd wygonię.
- Jasne nic się nie odezwiemy.
Zaczęłam znowu uczyć jej kilku podstaw i pokazywałam jej błędy które robiła. Po 30 minutach ustała na desce i jechała ale nie trwało to długo, bo nagle usłyszeliśmy dźwięk i współlokatorka się przestraszyła. Wynik był taki, że się przewróciła.
- W porządku?- spytałam i spojrzałam na winowajcę tego incydentu. ChanHee wyjął z kieszeni telefon i pokazał na to palcem aby się wybronić.
- Halo... Aha, dobra. Zaraz będziemy.- schował telefon i spojrzał na Ricki'ego.- Choć Changjo dzwonił i mówił, że musi nam o czymś powiedzieć.- kiedy usłyszałam "Changjo" i "powiedzieć" przestraszyłam się. Bałam się co on im powie. Jeśli powiem im o pocałunku, jeszcze swoją wersją to będę mi to wypominać. W ogóle czemu się przejmuję. Chłopacy poszli a ja dokończyłam uczyć Yunę.
Kiedy obydwie byłyśmy zmęczone pozbierałyśmy swoje rzeczy i wróciłyśmy do pensjonatu. Przy recepcji spotkałyśmy mojego wujka i tą kobietę. Jak miała na imię to nie pamiętam, ale znając moje szczęście na pewno je usłyszę i to parę razy. Po przywitaniu się z tą dwójką skierowałyśmy się do pokoju aby odpocząć. Park kiedy weszła od razu położyła się na łóżku.
- Wiesz co to za kobieta.- spytała się mnie kiedy szukałam telefonu.
- Nie. A ty wiesz?
- Tak.- spojrzałam na nią.
- Kto to jest?
- Ta kobieta to Kimiko Yasuda. Jest specjalistką od reklamacji.
- I jest aż tak ważna?- spytałam patrząc na nią.
- To ty nie wiesz, że jej ojciec to wielka szycha w Japonii.
- Aha Widać że ważna ona jest. Ej nie widziałaś mojego telefonu?
- Nie, a co nie możesz znaleźć?
- Tak. Kurcze gdzie go położyłam?
- Ej a może zostawiłaś w tej altance bo widziałam jak tak go kładziesz.
- Może, dobra pójdę sprawdzić.
- Ale o tej porze?
- Jest jeszcze jasne. Dobra idę.- wyszłam z pokoju i poszłam do wyjścia. Doszłam do altanki i zobaczyła jak ktoś trzymam mój telefon. Nie chciałam do tej osoby podchodzić bo bałam się co się stanie.
Po pierwsze: Kyaaa!!!!! Jakie to słodkie, ten pocałunek i w ogóle......
OdpowiedzUsuńPo drugie: Przepraszam, że nie komentowałam wcześniejszych rozdziałów.
Po trzecie: To opowiadanie jest świetnie..... Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
Po czwarte:Ehhh.....widzę, że jestem nieźle w tyle jeśli chodzi o rozdziały xD
Po piąte: To było słoooooodkieeeee! *.*
Po szóste: Nie zauważyłam błędów. więc chyba nie było xD A jak były to uwagi nie zwróciłam
~Pozdrawiam i życzę weny ♥