Muzyka

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 14

TEEN TOP

Przez to,że miałam dobry humor postanowiłam wstawić zdjęcie zespołu.
Tak się zastanawiam, że "chyba" ten rozdział wyszedł trochę długi ale to wy to ocenicie.
No to życzę miłego czytania :D
                                                                                                                                                  
Minął już tydzień. Yuna wróciła, a ja dalej zajmowałam się Kimiko. Odkąd jej pilnuję, zostałam zwolniona ze służby na sali, aby mieć więcej czasu. Ma to swoje plusy i minusy. Plus jest taki, że nie widuje Changjo, a minus, że ta kobieta ciągle wypomina mi scenę pod altanką, ale ją polubiłam, nie wiem dlaczego.
Właśnie szłam do jej pokoju. Zapukałam lekko w drzwi i czekałam. Nikt nie otwierał, więc znowu zapukałam, ale to samo. Nie czekając dłużej, nacisnęłam na klamkę. Byłam zdziwiona, że drzwi były otwarte. Weszłam i zamknęłam je za sobą. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam lekko otwarte drzwi od łazienki. Poszłam tam i zajrzałam do środka. To co tam zobaczyłam, naprawdę mnie wystraszyło. Kimiko leżałam nieprzytomna na podłodze. Podeszłam do niej i zaczęłam nią lekko potrząsać. Kiedy to nie pomogło, wyjęłam komórkę i zadzwoniłam na pogotowie. Kiedy to zrobiłam, zadzwoniłam na recepcję.
- Halo przy telefonie Kim HyoRa......
- Wujku, proszę cię, przyjdź do pokoju 9b.- powiedziałam załamanym głosem.
- JeRi, co się stało?- po jego głosie wyczułam, że się martwił.
- Ta kobieta jest nieprzytomna, już wezwałam karetkę, ale proszę przyjdź już.
- Dobrze.- nie minęło 5 minut po moim telefon, a usłyszałam głos wujka.
- JeRi?!
- W łazience!- odkrzyknęłam, a w pomieszczeniu znalazł się mężczyzna. Widząc nas, od razu podbiegł do kobiety i wziął ja na ręce. 

*Narracja HyoRy*

Po  telefonie JeRi pobiegłem do pokoju mijając 3 chłopaków, którzy byli zdziwieni moim zachowaniem.
Kiedy dobiegłem do pokoju wszedłem bez pukania.
- JeRi?!- krzyknąłem, bo nie widziałem ich w pokoju.
- W łazience!- poszedłem tam szybko. Widziałem JeRi, która kucała przed kobietą. Była cała roztrzęsiona. Podbiegłem do nich, wziąłem Kimiko na ręce i położyłem na jej łóżku.
Obserwowałem swoją bratanice i kobietę. Ta pierwsza wyglądała jakby miała zaraz się popłakać. Jedynie co zrobiłem to położyłem rękę na jej głowie  i powiedziałem:
- Wszystko będzie dobrze.- spojrzała na mnie z trochę załzawionymi oczami.
Minęło kilka minut, a do pensjonatu przyjechała karetka.

*Narracja JeRi*

Kiedy przyjechała karetka ja i wujek wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do holu.
Usiadłam na fotelu. Właśnie zabierali kobietę do karetki. Byłam cała zdenerwowana. Bałam się, że coś jej się stanie. Jeśli tak, to będzie moja wina, Miałam się nią zajmować, a doprowadziłam ja do takiego stanu. Kolejna bliska mi osoba zniknie. Czemu zawsze mnie to spotyka? Poczułam jak lecą mi łzy, ale też jak ktoś mnie obejmuje. Spojrzałam na ta osobę i był nim wujek. Także się w niego wtuliłam.
Tylko nie wiedziałam, że ktoś widzi tą scenę.

*2 Dni Później*

Jechałam teraz  z babcia do szpitala. Chce odwiedzić tą osobę, bo przecież wiszę jej przeprosiny.
Dojechaliśmy, a ja wzięłam kwiaty z samochodu. W środku budynku poczułam zapach szpitalny. Przez to przypomniało mi się, jak chodziłam do psychologa, kiedy zmarli moi rodzice. To było dla mnie trudne dzieciństwo. Podeszłyśmy do recepcji i spytałyśmy w jakiej sali leży. Kiedy dostałyśmy informacje udałyśmy się tam.
Po 5 minutach doszłyśmy, zapukałyśmy i weszłyśmy. W środku była kobieta i jakiś starszy facet. Pierwsza weszła babcia, a potem ja. Podeszła do mężczyzny i przywitała się.
- Dobrze cie widzieć całą i zdrowa EunSoo.
- Ciebie też Masaru.- patrzyłam na nich, nie wiedziałam co się dzieje. Chyba babcia zobaczyła, że nic nie rozumiem.- Ten pan to ojciec Kimiko.- ojciec, teraz to na pewno mi się dostanie.
- Ty jesteś JeRi?- spytał i podszedł do mnie. Ja kiwnęłam lekko głową.- Możemy chwile porozmawiać?
- T-tak.- powiedziałam ale zanim wyszłam z dałam kwiaty mojej podopiecznej.
Zamknęliśmy drzwi od sali i odeszliśmy kawałek.
- Słyszałem, że to ty zajmowałaś się moja córką.
- Tak, przepraszam, że lepiej się nią nie opiekowałam. Pewnie gdyby ktoś inny by przejął te obowiązki, nie leżałaby tu. Jeszcze raz przepraszam.- powiedziałam i skłoniłam się. Czekałam chwilę, ale usłyszałam tylko cichy śmiech.
- Jesteś śmieszna dziewczyną. Nie dziwie się, że moja córka cie polubiła.- po tych słowach wyprostowałam się i patrzyłam na niego.
- Nie jest pan na mnie zły?
- Nie, a czemu niby?
- Przeze mnie, pańska córka wylądowała w szpitalu.
- To, że jest w szpitalu, to nie twoja wina. Od dziecka lądowała w szpitalu, z powodu jej serca. Miała wiele problemów, ale później wszystko się unormowało. Dlatego kiedy przyjechała do pensjonatu twojej babci chciałem, żeby ktoś miał ją na oku. Bałem się, że może się przepracowywać.
- Ale tak się nią zajęłam, że trafiła tu.
- To nie twoja wina, tylko jej. Mówiłem jej, że ma się nie przepracowywać, a i tak robiła swoje.- nie wiedziałam co powiedzieć. Chociaż mówił, że to nie moja wina i tak źle się z tym czuję.- Chodźmy już, musisz jeszcze się z nią przywitać.
- Dobrze.- powiedziałam, ale coś mi się przypomniało i zanim otworzyłam drzwi spytam się czegoś tego mężczyzny.- Pan mówił, że pańska córka mnie polubiła?
- Hee....... musiałaś się przesłyszeć.- odpowiedział i uśmiechnął się do mnie.
Weszliśmy do pomieszczenia. Przywitałam się z nią i zaczęliśmy rozmawiać.

*Wieczorem*

Siedziałam na łóżku, myśląc o tym wszystkim. Z jednej strony cieszyłam się, że nie obwiniają mnie, ale także bała się, że stanie się coś Kimiko.
Myślałam i nie zauważyła, że Yuna mi się przygląda.
- JeRi w porządku?- usłyszałam głos i  wystraszyłam się.
- To ty.- odpowiedziałam i złapałam się za klatkę piersiową, czułam jak biło mi serce.- Coś mówiłaś?
- Pytałam, czy wszystko w porządku?
- T-tak.
- Myślisz o tej sytuacji, prawda?- popatrzyłam na nią.
- Aż tak widać?- jedynie w odpowiedzi kiwnęła głową.- Boje się, że coś się jej stanie.- powiedziałam i popatrzyłam na nią. Stała jak sparaliżowana.
- Czemu tak patrzysz na mnie?
- Zdziwiłam się, że aż tak to przeżywasz.
- Czemu niby?
- Bo kiedy tu przyjechałaś i kiedy cie spotkałam, myślałam, że jesteś osobą, która niczym się nie przejmuję i nic ją nie obchodzi, ale jest inaczej i ciesze się z tego.- słuchając jej, doszłam do wniosku, że miała rację. Na początku byłam osobą, że sprawy innych nie powinny mnie obchodzić, a obchodzą.
- Ehhhh......idę się przejść.- podniosłam się i otworzyłam drzwi.
- Ale teraz?
- Jest dopiero.....- spojrzałam na zegar.- ........18:25 i jasno jest, to idę.
- A gdzie idziesz, żebym wiedziała gdzie cię szukać? Najlepiej weź telefon.
- Do tej altanki.- odpowiedziałam i wzięłam telefon. Wyszłam i skierowałam się w stronę holu. Przy recepcji stał wujek. Uśmiechnął się do mnie i wrócił do swojej pracy. Ja wyszłam z budynku i udałam się do altanki. Będąc w niej usiadłam i podkuliłam sobie nogi pod brodę. Chwilę siedziałam i łzy zaczęły mi lecieć. Przy wszystkich się powstrzymywałam, ale teraz mogę się wypłakać. Ostatnim razem płakałam tak gdy dowiedziałam się, że moi rodzice nie żyją. Przetarłam rękę oczy, położyłam ją po prawej stronie i poczułam coś miękkiego po ręką. Wzięłam to w dłoń i zobaczyłam. Była to męska bluza, tylko co ona tu robiła?
- Pyza?- usłyszałam i spojrzałam w tamta stronę. Akurat tej osoby najbardziej nie chciałam spotkać.

*Narracja Changjo*

On to zawsze musi pogubić swoje rzeczy. Szedłem właśnie do altanki bo Ricky, jak zwykle zapomniał coś swojego. Kiedy dochodziłem zobaczyłem, że do środka wchodzi jakaś dziewczyna. Podszedłem bliżej i zobaczyłem JeRi cała zapłakaną, a w ręku trzyma bluzę Ricki'ego.
- Pyza?- powiedziałem a jej wzrok skierował się na mnie. Po jej minie wywnioskowałem, że była zdziwiona moją obecnością. Ale i tak najbardziej mnie interesowało, czemu płakała?

*Narracja JeRi*

Nie interesowało mnie to, jak chłopak mnie nazwał. Chce tylko aby poszedł sobie stąd. Nic nie powiedziałam tylko spuściłam głowę, a łzy mi leciały. Po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula. Zdziwiona tym podniosłam głowę. Tą osobą był Changjo. Wkurzał mnie zawsze, ale teraz kiedy mnie przytulił, to dla mnie najlepsze. Teraz potrzebowałam czyjegoś wsparcia i widać, że został mi tylko on. Także się w niego wtuliłam płacząc. Chłopak był zdziwiony moim zachowaniem, ale po chwili poczułam, jak próbuje mnie uspokoić.
Nie wiem ile tak siedziałam wtulona w nim, że przez to poczułam się senna i zasnęłam.

*Rano*

Powoli zaczęłam otwierać oczy. Zdziwiłam się kiedy miejsce w którym spałam, była altana do której wczoraj poszłam i także byłam przykryta kocem. Nagle poczułam, że ktoś koło mnie się porusza. Spojrzałam tam i zobaczyłam śpiącego Jonghyun'a......... czekaj. On koło mnie, a ja się budzę koło niego, ja spałam na nim? Po chwili przypomniało mi się, co wczoraj się stało. O matko teraz to na pewno będzie miał ze mnie ubaw, ale wtedy kiedy mnie przytulił........
- Już nie śpisz?- usłyszałam zaspany głos. Należał do osoby koło mnie.
- Nie i mam do ciebie pytanie: CZEMU JA TU SPAŁAM!!!
- Wczoraj ładnie spałaś, więc nie miałem serca cię budzić.
- Aha, a skąd się wziął ten koc?
- Ricky przyniósł jak przyszedł po bluzę.
- Jaką bluzę?
- Tą która trzymałaś wczoraj w ręku.- co? Jaka bluza? No tak, pamiętam tą bluzę.
- TO ZAMIAST ZAPROWADZIĆ MNIE DO POKOJU TO KAZAŁEŚ KOMUŚ PRZYNIEŚĆ KOCE, ABYŚMY TU SPALI,. PO CO????!!!!!- krzyknęłam bo nie miałam już siły.
- No wiesz..... bardzo rzadko nadarza się okazja, że chłopak może spać z dziewczyną i to w takiej sytuacji.- słuchając go, miałam już dość.
- Czekaj, a Yuna pewnie martwiła się o mnie.- już chciałam wziąć telefon, aby sprawdzić czy dzwoniła, ale on go zabrał.- Ej! oddaj go!
- Nie musisz się martwić, bo kazałem ChangHyun'owi powiedzieć twojej koleżance, gdzie się znajdujesz, więc się nie martw.- powiedział i oddał mi telefon. Byłam zdziwiona, ile on zrobił, ale to nie oznacza, że nie jestem na niego zła. Wstałam i wyszłam z altanki.
- Gdzie idziesz?
- Jak to gdzie? Do pokoju, przecież nie będę tu cały czas siedziała.
- Czemu? Przecież masz tu fajne towarzystwo.- spojrzałam na niego jak na idiotę. Ale jednak coś mu wiszę za to, że ze mną siedział.
- A tak w ogóle......- chłopak patrzył na mnie.- Dzięki.- uśmiechnęłam się. To był mój pierwszy szczery uśmiech tutaj. Nie czekając długo wzięłam telefon i powoli odchodziłam.
- Polecam się na przyszłość.- usłyszałam i lekko się zaśmiałam.- Nie wiem czy ktoś ci to mówił, ale masz ładny uśmiech.- kiedy to usłyszałam od razy się zatrzymałam i spojrzałam na niego.
- M-możesz powtórzyć?
- Powiedziałem, że masz ładny uśmiech.- poczułam rumieńce na twarzy. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Idiota!- krzyknęłam i odeszłam, aby go nie widzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz