Muzyka

piątek, 26 grudnia 2014

Everyone has their passion - 2


- Chociaż jest dobrym dyrektorem, to wkurza mnie to, że nie pozwala nam stworzyć klubu.
- Klubu? Jakiego dokładnie?
- Klub piłki nożnej.- odpowiedziała mi TaeYeon.

*Sunny*
- Klub piłki nożnej?
- Ne.- odpowiedziała Jessica.
- Wy też w to gracie?-spytałam a le po chwili zrozumiałam co powiedziałam.
- Jak też w to gramy? Nie mów że....- nie dokończyła bo zabrzmiał dzwonek. Szybko się spakowałam i wstałam od stolika.
- Widzimy się w klasie.- powiedziałam i wyszłam ze stołówki. Zauważyłam dziwne miny dziewczyn ale nic nie powiedziałam. Przecież prawie się wygadałam, a nie chce znowu tego przeżywać.

*TaeYeon*
- Wy też w to gracie?-spytała Lee.
- Jak też w to gramy? Nie mów że....- nie dokończyłam bo zabrzmiał dzwonek a Sunny szybko się zebrała i wyszła. Zdziwiło mnie to zachowanie a zwłaszcza jej pytanie odnośnie piłki. Nie czekając spakowałam się i razem z dziewczynami ruszyłyśmy do klasy.
Będąc w klasie zauważyłam, że nie ma Sunkyu. Podeszłam do jednej dziewczyn z naszej klasy.
- Widziałaś SunKyu?
- Ani.
- A w ogóle tu była?- spytała Yuri, która także zorientowała się, że jej nie ma.
- Ani. Nie widziałam, żeby wchodziła do klasy.
- Gdzie ona jest?
- Na miejsca.- do klasy weszła nauczycielka. Nie mogłam opuścić lekcji ale także martwię się o nią.
Siedziałam ale nie słuchałam co nauczycielka mówi. Bardziej martwiłam się o nią. Mówiła, że idzie do klasy, a jej nie ma, więc gdzie jest.
Po skończonej lekcji razem z dziewczynami siedziałyśmy w klasie. Żadna nic nie mówiła, wiedziałam dlaczego. Już miałam się odezwać ale usłyszałam rozmowę pewnych dziewczyn.
- Hej słyszałaś, że ta nowa dziewczyna, która się tu przeniosła leży w gabinecie pielęgniarki?
- Chincha?
- Ne. Podobna zemdlała gdy szła.
- Oby jej nic nie było.
Kiedy to usłyszałam wyszłam z klasy w szybki tempie a za mną dziewczyny. Gdy doszłam do gabinetu pielęgniarki od razu otworzyłam drzwi. Zobaczyłam jak Sunny siedzi na łóżku a koło niej siedzi nasz wychowawca. Po chwili nauczyciel wstał i odszedł od łóżka i podszedł do nas.
- Dobrze, że już jesteście. Zajmijcie się nią.- powiedział i wyszedł. Chwile patrzyłam jak odchodził i poszłam do dziewczyny.
- Co się stało?- spytała Yuri
- Zemdlałam, nic poważnego mi nie jest.
- Sunny co ci zrobił nasz wychowawca?-spytałam.
- Nic. Pan Cho przyniósł mnie tu. I czekał aż się obudzę. Naprawdę nic mi nie zrobił.
- Arraso. Dlaczego zemdlałaś?
Zobaczyłam, że na to pytanie dziewczyna zrobiła przerażoną minę.
- Dajcie jej spokój. Dobrze, że nic poważnego nic się jej nie stało.
Nagle po pomieszczenia weszła pielęgniarka.
- Annyeonghaseyo.- powiedziałyśmy wszystkie.
- Annyeonghaseyo.- odpowiedziała.- Już obudziłaś? Wszystko w porządku. Boli cie coś?
- Ani. Nic mi nie jest.
- Arraso. Dobrze by było jakbyś poszła dziś szybciej do domu.
- Arraso.
- Zaraz zadzwonię do twoich rodziców.
Pielęgniarka wyszła a my zostałyśmy.
- Sunny dasz mi swój numer.- zobaczyłam zdziwienie na twarzy Lee.
- Po co?
- Żebyśmy mogły się skontaktować.
- Arraso.- po chwili wszystkie miały jej numer a ona nasze.
- SunKyu twój ojciec przyjechał po ciebie.- powiedziała pani Choi i do środka wszedł jakiś mężczyzna.
- Appa.
- W porządku?
- Ne.- właśnie zabrzmiał dzwonek na lekcję.
- My będziemy musiały już iść. Potem zadzwonię.- powiedziałam i wyszłam.

*Sunny*
Kiedy dziewczyny wyszły spojrzałam na Appę.
- To twoje koleżanki?
- N-ne.
- Ciesze się, że masz z kim rozmawiać.- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest i zaczęłam powoli wstawać z łóżka. Gotowa pożegnałam się z kobieta i razem z Appą szliśmy w stronę wyjścia ze szkoły. Gdy wyszliśmy poszłam do samochodu i usiadłam na przodzie,
Przez chwili w aucie panowała cisza ale przerwał ją mój ojciec.
- SunKyu?
- Ne.
- Podoba ci się ta szkoła?
- Ne. Czemu pytasz?
- Tylko pytam.- spojrzałam na mężczyznę. Właśnie wjeżdżaliśmy na posesję naszego domu.Wyszłam z auta i poszłam w stronę domu a mój Appa za mną.. Gdy weszłam zostałam napadnięta przez swoja rodzicielkę.
- W porządku?
- Ne. Omma puść mnie, dusisz mnie.
- Mianhe. Bałam się tak jak twój ojciec.- spojrzałam na Appe lecz ona specjalnie patrzył w inną stronę. Uśmiechnęłam się i odsunęłam się od Ommy.
- Pójdę się położyć.
- Arraso.- wzięłam plecak i weszłam na górę. Będąc w pokoju położyłam plecak koło biurka i położyłam się na łóżku. Poczułam jak lecą mi łzy, dlaczego dziś musiałam sobie o tym przypomnieć. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. wytarłam łzy i wzięłam telefon do ręki. Dostałam sms'a, sprawdziłam od kogo. Był on od HyoYeon.

Od: HyoYeon
Jak się czujesz?

Do: HyoYeon
Arraso. Dzięki, że pytasz.

Od: HyoYeon
Pytam się bo martwię się o ciebie.

Poczułam jak znowu lecą mi łzy. Czyli są osoby na których mi zależy. Przetarłam oczy i odpisałam.

Do: HyoYeon
Kowamo. 

Odłożyłam telefon i w dalszym ciągu leżąc zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć.
Obudził mnie dźwięk dzwonka. Powoli otwierałam oczy. Usiadłam  na łóżku i powoli wzięłam telefon do ręki. spojrzałam i zobaczyłam, że Jessica dzwoni. Odebrałam.
- Annyeong.
- Annyeong. - odpowiedziałam sennie.
- Spałaś?
- Przed chwilą się obudziłam.
- Więc cię nie obudziłam?
- W połowie. Coś się stało, że dzwonisz?
- Masz czas?
- Dziś?
- Ne.
- Nic nie robię, a co?
- Weź jakąś kartkę i zapisz to co ci podam.
- Ok.- Jessica powiedziała mi nazwę czegoś i chyba jakąś ulicę.- I co z tym?
- Jak możesz to na 17 bądź w tym miejscu.
- Arraso.- powiedziałam a dziewczyna rozłączyła się. Spojrzałam na kartkę i na godzinę, była 13.40. Tak długo spałam. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju na dół. Na dole zastałam pusty dom. Poszłam do kuchni a tam znalazłam kartkę przywieszoną do lodówki.

Sunny !
Ja i tata jesteśmy w pracy, wrócimy wieczorem.
W mikrofalówce masz jedzenie, odgrzej sobie.
Gdyby coś potrzebowała zadzwoń. 
Mama

Jak zwykle pracują. Westchnęłam i postanowiłam odgrzać sobie jedzenie. Gotowy posiłek wyjęłam z urządzenia i usiadłam przy stole aby zjeść. Jedząc przypomniałam sobie o tym miejscu, które podawała mi Jessica. Miałam ochotę tam iść.
Gdy skończyłam, pozmywałam naczynia i wróciłam do pokoju.
Spotkanie z dziewczynami będzie za godzinę. Nie znam tego miejsca, więc będę musiała jechać taksówką ale teraz czy rodzice mi pozwolą? Postanowiłam zadzwonić do Ommy. wybrałam numer i czekałam aż odbierze.
- Annyeong.
- Annyeong Omma.
- Sunny coś się stało?
- Ani. Mam pytanie.
- Jakie?
- Czy mogę o 17 spotkać się z dziewczynami w pewnym miejscu?
- Będziesz ty i ktoś jeszcze?
- Ja i dziewczyny, które poznałam. To jak?- przez chwile rodzicielka nic nie mówiła. Bałam się odpowiedzi.
- Nic ci się nie stanie, jeżeli tam pójdziesz?
- Ani. Mogę ci to gwarantować.
- Ehhh Arraso.
- Chincha?
- Ne.
- Kowamo Omma.- miałam się rozłączyć, ale rodzicielka jeszcze coś chciała mi powiedzieć
- Sunny. Nie chce, aby to się powtórzyło drugi raz. Martwię się o ciebie.
- Nie powtórzy.- powiedziałam i rozłączyłam się. Został mi tylko dojazd, ale tym nie muszę się przejmować.
Poszłam do pokoju przygotowywać się do wyjścia.

1 komentarz: