*4 Miesiące Później*
Od ostatniego zdarzenia minęły cztery miesiące. Po tym jak ChangJo mnie pocałował i wyznał, że mnie kocha, nie mogę przestać o tym myśleć. Chłopaki tydzień po imprezie wyjechali z pensjonatu i do tego czasu ich nie widziałam, no może oprócz Ricki'ego, który przyjeżdżał do nas w odwiedziny. Opowiadał nam co u reszty się dzieje. Przez ten czas Yuna i Ricky zaczęli ze sobą chodzić, byłam szczęśliwa kiedy mi o tym powiedzieli. Chociaż z współlokatorką zaczęłyśmy chodzić do szkoły i miałyśmy obowiązki w pensjonacie, to miałyśmy czas na spotkania z przyjaciółmi. Odkąd poszłam do nowej szkoły, poznałam tam dużo nowych osób i dobrze się z nimi dogaduję.
Zaczyna się początek grudnia i na dworze jest coraz zimniej. Do pensjonatu zjeżdżają goście, nie dużo, ale pewnie będzie dużo roboty.
Właśnie wracałam z Yuną i z nowo poznaną koleżanką EunJi ze szkoły. Odprowadziłyśmy ją do domu i same wracałyśmy do swojego.
- Co robisz w święta?- zapytałam.
- Ja?- wskazała na siebie, a ja kiwnęłam głowa w odpowiedzi.- Pewnie pojadę do rodziny i wrócę przed sylwestrem.
- Aha.- odpowiedziałam.- A co z Ricki'm?
- Mówił, że chce jechać ze mną. Tylko jak rodzice i bracia się dowiedzą, że mam chłopaka, na pewno nie ominie nas pełno pytań, a Taemin i Taesun powiedzą mu, że jak mnie skrzywdzi to coś mu zrobią.- odpowiedziała mi, a ja na nią spojrzałam zdziwiona.- Było tak jak przyszłam z moi poprzednim chłopakiem.
- Czyli masz ciekawą rodzinę.- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Lubiłam jak koleżanka opowiadała o swojej rodzinie, czasami się śmiałam. Pamiętam do teraz jak Yuna zareagowała kiedy się śmiałam.
Wchodziłyśmy właśnie do pensjonatu, przy recepcji jak zwykle stał mój wujek i naszą rutyną było to, że witałyśmy się z nim. Idąc do pokoju Yuna spytała:
- Coś się stało ?
- Nie, dlaczego ?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Ostatnio chodzisz jakaś smutna. Stało się coś między tobą a ChangJo ?
- To nic ważnego...
- Na pewno ? Przecież możesz mi powiedzieć.- powiedziała wchodząc do pokoju.
- No dobra.
Opowiedziałam jej całą sytuację w klubie, ale i także te wszystkie sytuacje, które miały miejsce.
- Po całował cię i nic mi o tym nie powiedziałaś.- powiedziała współlokatorka i obraziła się na mnie.
- Co miałam powiedzieć? Dla mnie jest to nowa sytuacja. Nigdy jeszcze się nie zakochałam, więc nie wiem jak mam się zachowywać.
- Na prawdę nigdy się nie zakochałaś?
- Nie potrafiłam. Kiedy zmarli rodzice trafiłam do domu dziecka i przestałam przejmować się moim losem.
- Musiało być ci ciężko.
- Chociaż ja nikogo nie lubiłam to było kilku chłopaków, którzy mówili, że mnie lubią ale ja zawsze im odmawiałam.- z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Nie lubiłam opowiadać o mojej przeszłości i zawsze kiedy ja wspominam zaczynam płakać. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula, była nią Yuna.
- Nie jesteś teraz sama, masz mnie, babcię, wujka, znajomych ze szkoły, Ricji'ego, Chunji'ego i ChangJo.- kiedy powiedziała to ostatnie imię, poczułam jak szybciej wali mi serce. Ja na prawdę się zakochałam? ciągle byłam tulona przez przyjaciółkę i ........BACH! Drzwi pokoju otworzyły się. Odkleiłyśmy się od siebie i zobaczyłyśmy kto wparował i przerwał nam. Nie był nikt inny jak ChangHyun ale koło niego stał ktoś jeszcze. Zrobiłam wielkie oczy widząc go.
- Część dziewczyny.- uśmiechnął się.
- Chunji! Dawno cie nie widziałam.- powiedziała przyjaciółka i podeszła go przytulić. Ja wstałam z łóżka, na którym siedziałam.
- A ty mnie nie przytulisz?- spytał a potem zrobił smutna minę. Westchnęłam, podeszłam do niego i przytuliłam się. Odeszłam od niego i z powrotem usiadłam na łóżko.
- Co was tu sprowadza?- spytałam.
- To nie można wpaść w odwiedziny?
- Jasne, że można ale zazwyczaj to przychodził sam Ricky.- odpowiedziała mu Yuna.Spojrzałam na Chunji'ego i zauważyłam jego błysk w oku.
- Aaaaa rozumiem więc chcesz zostać z nimi sam na sam.- powiedział i podniósł brew do góry, po czym się uśmiechnął.- Chodź JeRi nie będziemy im przeszkadzać.- łapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z pokoju, kierując mnie do recepcji. Usiedliśmy na fotelach, on rozsiadł się jakby był u siebie. Patrzyłam na niego karcącym wzrokiem, dopiero normalnie usiadł.
- W ogóle po co wyszliśmy z tego pokoju?- zapytałam.
- Pomyśl JeRi, co może dziewczyna i chłopak sami robiąc w pokoju.- powiedział a ja przez chwilę się zastanawiałam. Kiedy wpadło coś mi do głowy, poczułam lekkie rumieńce na twarzy. Chłopak to zauważył i zaśmiał się ze mnie.- Wiem już rozumiesz.
- Ale oni tam teraz......
- Szybko łapiesz. A wiesz jesteśmy teraz razem sami i możem......- chłopak nie dokończył bo dostał ode mnie w głowę.- Ałłłł..... Żartowałem tylko.- ChanHee masował obolałe miejsce, a ja patrzyłam na niego i miałam ochotę o coś zapytać, raczej o kogoś.
- Jak on w ogóle się czuje?- słysząc mnie zaprzestał on swojej czynności i z pytającym wzrokiem obserwował mnie.
- Ale kto?
- No Changjo.
- Aaa no wiesz dobrze mu się wiedzie. Po tym jak opuściliśmy pensjonat, zmienił się.
- Zmienił się? Znaczy?
- Jak ci to wytłumaczyć?
- Jak najprościej.
- Zanim tu przybył był człowiekiem, który po poznaniu dziewczyny dawał jej nadzieje a potem rzucał.
- Naprawdę? To bardziej pasuje do ciebie. Nie możliwe, aby taki był, mów prawdę.- powiedziałam i patrzyłam na niego. On uśmiechnął się.
- Ehhh.... czy z ciebie nie można pożartować? A tak na serio, to możesz się go spytać.
- Jak niby?
- Powiem ci coś ale nikomu o tym nie mów, chociaż pewnie Yuna to wie.- zaczął mówić sam do siebie a ja siedziałam i czekałam co on ma mi do powiedzenia.
- Chunji co chciałeś mi powiedzieć?- spytałam.
- A tak, chcemy całą naszą trójką przyjechać tu na święta.- CO!- krzyknęłam w myślach. Co oni chcą zrobić?
- Żartujesz?
- Czemu niby? Jest to fajna okazja abyśmy wszyscy się spotkali.
- Ale czemu w święta a nie w innym czasie? Może komuś nie będzie chciał się z kimś widzieć.- powiedziałam po czym zasłoniłam sobie buzie ręką. Powiedziałam coś czego nie powinnam.
- Co? O co ci chodzi? Jak kto się nie chce z kimś widzieć?- nic nie odpowiedziałam, przez to przypomniała mi się sytuacja z tej imprezy.- Powiesz mi? W ogóle jedno pytanie ciągle chodzi mi po głowie.
- Jakie?- dopiero się odezwałam.
- Czy możesz mi powiedzieć co stało się na tej imprezie 4 miesiące temu? Czemu ChangJo wyszedł szybciej a ty do końca imprezy miałaś dziwna minę?- byłam przerażona, co ja mam mu powiedzieć? Jak to powiedzieć?
- ......
- JeRi?
- Cztery miesiące temu.... na imprezie zostałam poproszona do tańca przez ChangJo...
- To super....
- Ale... chwile zatańczyliśmy i porwał mnie do tańca jakiś chłopak....- zrobiłam przerwę i nabrałam powietrza.- ... ale zanim to zrobił JongHyun coś mówił, tylko było za głośno. Gdy zostałam z tamtym chłopakiem on gdzieś wyszedł.
- Coś czuje, że coś się stało.- powiedział Chunji i patrzył na mnie. W odpowiedzi kiwnęłam głową i dokończyłam historię.
- Znalazłam go, koło budynku gdzie była impreza. Gdy spytałam się go co mówił na sali powiedział mi, że "mnie kocha", ale zanim to zrobił pocałował mnie.- dokończyłam i spuściłam głowę.
- To super!- prawie krzyknął ChanHee. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Co w tym takiego "super"?
- To, że wreszcie wyznał ci miłość.
- Czekaj. Jak to wreszcie?- zauważyłam na twarzy chłopaka zakłopotanie.- O co chodzi? Wytłumacz mi Chunji.
- Eee... może pójdziemy coś zjeść. Zgłodniałem jadąc tu.- powiedział i uśmiechnął się.
- LEE CHANHEE NATYCHMIAST WYTŁUMACZ MI O CO CI CHODZI!- krzyknęłam i wstałam patrząc na niego. Ludzi idąc przez hol spojrzeli na nas, nie obchodziło mnie to.
- Chyba nie mam wyjścia.- wypuścił powietrze i spojrzał gdzieś.- ChangJo był chłopakiem, który nie potrafił się zakochać.
- I ?
- Po poznaniu ciebie myślał, że to będzie kolejna przyjaźń, jednak zaczął powoli się w tobie zakochiwać.- nie wierzyłam w jego słowa.- Ja i Ricky byliśmy zdziwieni, że w kimś się zakochał. dlatego wspieraliśmy go, jest naszym przyjacielem, więc jego szczęście jest dla nas ważne.
- On się we mnie zakochał?
- Tak. Nie zauważyłaś tego?
- Jak dziewczyna, która pochodzi z domu dziecka, ma wiedzieć czy chłopak się w niej zakochał?- spojrzałam na niego a ten patrzył na mnie zdziwiony.
- Czekaj pochodzisz z domu dziecka?
- Tak.
- Czyli twoi rodzice....
- Tak, moi rodzice nie żyjąc i od niedawna mieszkam tu.
- Przykro mi.- widziałam na jego twarzy współczucie. Byłam trochę szczęśliwa, ale przyzwyczaiłam się.
- Nie mówmy o tym. Mów co u ciebie?
- Dobrze....- widziałam, że chłopak jest lekko zakłopotany.
- Chyba coś jeszcze. Prawda?
- Ehhh.... nic się przed tobą nie ukryje.- uśmiechnął się.- Poznałem kogoś.
- Na prawdę? Kto to?
- Jest od ciebie o rok starsza.
- A jak się nazywa?
- Cho Mi Ki.- odpowiedział. Skądś kojarzyło mi się to imię.
- Cho Mi Ki?
- Tak.
- Skądś kojarzę to imię. Ale nie wie.....- no tak.
- Pewnie, że znasz bo mówiła mi, że się znacie. Mówiła mi, że jest z domu dziecka ale nie mówiła mi, że ty też z niego jesteś.
- Mówiłam jej kiedyś, że nie chce aby ktoś się o tym dowiedział i nic nie powiedziała.
- Dotrzymała obietnicy.
- Tak. Dlatego jestem szczęśliwa.- chłopak uśmiechnął się. Siedzieliśmy tak dopóki Ricki i Yuna nie przyszli. Zobaczyłam, że współlokatorka ma czerwone policzki. Spojrzałam na Chunji'ego a ten zaczął się śmiać.
Po tym jak po wiele razy nalegałam chłopaków, aby nie przyjeżdżali w wigilię (udało się), chłopacy pojechali 3 dni później. Czas szybko minął i nastało Boże Narodzenie. Tego dnia wszyscy byli zapracowani chociaż, że mieliśmy tylko 2 rodziny i jedna parę w pensjonacie. Po pracy mieliśmy urządzić wspólną wigilię. Szkoda, że Yuna wyjechała ale chociaż te święta spędzę z rodziną.
Po skończonej pracy przebrałam się w sukienkę, która przygotowała mi babcia i poszłam do restauracji, gdzie mieliśmy się wszyscy spotkać. Będąc na miejscu zobaczyłam Kimiko i jej ojca. Zaczęłam iść w stronę kobiety.
- Dzień dobry.- powiedziałam.
- Witaj. Dawno cię nie widziałam.
- Też pani daw.....- nie dokończyłam bo przerwała mi.
- Żadna pani mów mi Kimiko.- kiwnęłam głową. Chciałam coś powiedzieć ale przerwał mi głos mojej babci, która mówiła abyśmy usiedli do stołu. Była to pierwsza wigilia z moja rodziną i nie ostatnia.
Właśnie miałam otworzyć prezent kiedy poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam i zobaczyłam nieznany numer. Przez chwile zastanawiałam się czy odebrać ale zaryzykowałam.
- Halo?
- Wesołych Świąt.- powiedział głos w słuchawce.
- Eee... dziękuje. Kim jesteś?
- Nie poznajesz mnie?- słyszałam zmartwienie w jego głosie.
- Nie. A powinnam?
- Tak pyzo.- nie możliwe, żeby to on dzwonił.
- ChangJo?
- Zgadłaś.
- Czemu dzwonisz z innego numeru?
- Poprzedni telefon wpadł mi do wody i straciłem wszystkie kontakty, dlatego dzwonię z tego.
- Aha. Z ciekawości, dlaczego teraz dzwonisz?
- Mam niespodziankę.- odpowiedział dumny.
- Jaką?
- Nie powiem ci, ale zobaczysz ją, jak pójdziesz na balkon w swoim pokoju.
- Ale teraz?
- Tak.- westchnęłam i spojrzałam w stronę babci.
- Chwila.- nie rozłączyłam się ale schowałam telefon za siebie i podeszłam do mojej babci.
- Co jest JeRi?
- Yyy... zostawiłam coś w pokoju, więc na chwilę muszę iść.
- Dobrze.
Wyszłam z restauracji i przyłożyłam telefon do ucha.
- Już idę.
- Ok.
Doszłam do swojego pokoju, otworzyłam go i weszłam do środka. Zapaliłam światło i poszłam na balkon.
- Dobra jestem na miejscu. Co to za niespodzianka?
- Odwróć się.- nie rozumiałam ale odwróciłam się. Niemożliwe. Co on tu robi?
- Cześć.- powiedział i schował telefon do kieszeni spodni. Ja jednak dalej stałam z telefonem przy uchu i patrzyłam na niego. Chłopak podszedł do mnie i lekko mną potrząsnął. Dopiero po chwili się otrząsnęłam, po czym szybko schowałam telefon i spojrzałam na chłopaka.
- Co ty tu robisz?
- Nie mogłem cię odwiedzić?
- Mogłeś ale..... - i w tym momencie przypomniała mi się rozmowa z Chunjim. Jednak powiedział mu, żeby przyjechał w Boże Narodzenie, niech ja go tylko dorwę.
- Ej, JeRi żyjesz?- poczułam jego ręce na moich ramionach. Czułam jak się rumienie i odsunęłam się od niego. Dobrze, że było trochę ciemno i nie widział moich wypieków, jednak nie chciałam stać przy nim za blisko, przez ten ostatni pocałunek z nim.
- Czemu się odsuwasz?
- .....
- Boisz się mnie?
- Nie ja....
- Więc dlaczego?- znowu podszedł do mnie, a ja zrobiłam krok w tył.
- Po prostu ciągle myślę o tym co się stało na tej imprezie!- krzyknęłam i zasłoniłam buzie ręką. Wyszłam na idiotkę wspominając to.
- O tym myślisz? Chcesz to powtórzyć?
- Co?
- No to.- podszedł do mnie szybko i pocałował mnie. Chciałam się wyrwać ale nie dałam rady po trzymał moje ręce. Nie wiedziałam co robić, ale po chwili nie spodziewanie oddałam mu pocałunek. Chłopak poczuł, że nie opieram się i puścił moje ręce, kładąc swoje na moich biodrach. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, czułam, że pieką mnie policzki. Patrzyłam na niego a on na mnie, nagle poczułam jego rękę na mich policzkach.
- Nigdy się tak nie czułem, dopóki cię nie poznałem. Kocham cię.- powiedział i przytulił mnie. Gdy to usłyszałam poczułam jak lecą mi łzy, były to łzy szczęścia. Znalazła się osoba, która mnie zaakceptowała nie zważając na to skąd pochodzę i jaka jestem. Dlatego jestem szczęśliwa i mam nadzieję, że to uczucie pozostanie na dłużej.
Oto ostatni rozdział tego opowiadania. Pisanie tego rozdziału przychodziło mi z trudem, jednak napisałam go. Dodam jeszcze mały dodatek na zakończenie tego opowiadania.
Kocham Cię, wiesz? *.* To opowiadanie jest... nie wiem co powiedzieć... Tak się wczułam, że masakra. Przeżywałam razem z JeRi :D Jesteś zarąbista ^^
OdpowiedzUsuńDziękuje. To wiele dla mnie znaczy, że komuś się podoba :d
OdpowiedzUsuń